Kulisy akcji ratującej życie tonącego mężczyzny. Bohaterem strażak OSP i 16-latek!

WOŁKOWYJA. 22 sierpnia br. w miejscowości Wołkowyja nad  jez. Solińskim, doszło do bardzo niebezpiecznej sytuacji. W godzinach południowych, jeden z plażowiczów, pod wpływem alkoholu wszedł do wody i zaczął tonąć. Z informacji policji wiemy, że uniknął on cudem śmierci dzięki reakcji świadków, którzy udzielili mu pierwszej pomocy. Udało nam się dotrzeć do osób, które brały czynny udział w ratowaniu życia tego człowieka.  Jednym z bohaterów jest 16-latek, który udzielił nam wywiadu. 

Link do artykułu z dnia 23.08 https://esanok.pl/2024/kompletnie-pijany-wszedl-do-wody-uratowali-go-inni-plazowicze00ejz.html

W publikacjach na temat tego zdarzenia, wspomina się głównie o dwóch bohaterach (do relacji których za chwilę przejdziemy). Warto jednak już na samym początku zaznaczyć, że w akcję zaangażowana była cała rodzina z woj. małopolskiego, wypoczywająca w tym czasie nad Soliną. Wszyscy zachowali zimną krew i od początku, do końca akcji aktywnie wspierali służby i udzielających pomocy w wodzie chłopaków. 

Redakcja: Na początek powiedz coś o sobie. Gdzie mieszkasz? Czym się zajmujesz? Jak spędzasz wakacje?

Jakub: Mam na imię Kuba.  Mieszkam w Zawoi (woj. małopolskie), chodzę do szkoły zawodowej w Suchej Beskidzkiej. Uczę się zawodu mechanika samochodowego. Na wakacje pojechałem z rodzicami, siostrą i jej chłopakiem Sławkiem w Bieszczady do Berezki.

Redakcja:  Proszę zrelacjonować to, co się wydarzyło w dniu 22.08.2024 z Twojego punktu widzenia

Jakub: W czwartek 22 sierpnia 2024 roku pojechaliśmy do na ryby do Wołkowyi. Kiedy zajechaliśmy na „zieloną plażę” zobaczyłem, że coś się dzieje na brzegu. Wysiedliśmy z mamą z auta idąc w kierunku gdzie dwóch mężczyzn próbowało ratować kolegę. Robili to bardzo nieudolnie, uderzając go po twarzy i po klatce piersiowej, więc szybko podszedłem do niego i zacząłem robić mu RKO uciskając klatkę piersiową. Mama w tym czasie zadzwoniła po pomoc na numer 112. Po chwili przybiegli siostra z chłopakiem, który jest strażakiem ochotnikiem. Sławomir zmienił mnie i zrobił mu sztuczne oddychanie RKO ( resuscytacja krążeniowo-oddechowa).  Po chwili poszkodowany zaczął oddychać. Sławek ułożył mężczyznę w pozycji bocznej bezpiecznej. Na miejsce przyjechały służby ratunkowe.  Tata przywiózł ratowników z karetki, ponieważ nie mogli oni dotrzeć na miejsce ze względu na trudny teren.

Redakcja: Czy ta decyzja, była spontaniczna? Czy była chwila zawahania w waszych działaniach? 

Jakub: Decyzje podjąłem spontanicznie. Nikt nie spodziewał się takiej sytuacji,  jest to odruch i nie ma czasu na myślenie, o tym czy pomóc,  czy czekać na lekarzy…

Redakcja: Ratowanie osoby, która tonie jest bardzo niebezpieczna i wymaga przestrzegania pewnych zasad. Czy znasz te zasady? A jeśli tak, to skąd? 

Jakub: Uczyłem się w szkole na edukacji EDB (edukacja dla bezpieczeństwa) jak udzielić pierwszej pomocy, stąd moja szybka reakcja i pomoc.

Redakcja: Minęło już kilka dni od tych wydarzeń, jakieś przemyślenia? Jak to wydarzenie wpłynęło na Twoje życie? Jesteście niewątpliwie bohaterami…

Jakub: Do dzisiaj ja, jak również cała rodzina jesteśmy tym faktem przejęci, ale też dumni, że mogliśmy uratować czyjeś życie i to jest najważniejsze. Dobrze, że wszystko skończyło się szczęśliwie przede wszystkim dla tego pana. Ta sytuacja pokazuje, jak ważne jest to, aby nie wchodzić do wody po alkoholu.

 

Powyższą relację przedstawiliśmy ekspertowi z Bieszczadzkiego WOPR, z prośbą o komentarz do tego co się stało 22 sierpnia w Wołkowyi.

–  Bardzo dobrze się stało, że osoba, która widziała nieudolną próbę ratowania mężczyzny, przejęła „dowodzenie” nad całą akcją i pomogła osoba, która była przeszkolona, czyli strażak. Bardzo fachowo została udzielona pomoc przez pierwszego ratującego, a następnie osoba która jest strażakiem dobrze przeszkolona, wykonała czynności w sposób profesjonalny, bez żadnego sprzętu. Zwykłe czynności, które może wykonać każdy z nas, kto widział chociaż raz jak się je wykonuje, mogą uratować życie.komentuje Artur Szymański prezes Bieszczadzkiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego 

Bieszczadzkie WOPR każdego roku organizuje cykl szkoleń z pierwszej pomocy. Takie sytuacje potwierdzają tylko, że nie jest to bez znaczenia,  że warto skorzystać ze szkoleń, niezależnie od tego czym się w życiu zajmujemy. Nigdy nie wiadomo w jakiej sytuacji możemy się znaleźć. W rozmowie ekspert podkreśla jeszcze jeden ważny aspekt tej sprawy.

–  Zawsze podczas szkoleń zwracam uwagę kursantom, że tak samo jak w kampaniach mówiących o tym, żeby zabrać kluczyki pijanemu kierowcy, tak samo tutaj. Nie pozwól osobie pod wpływem alkoholu wejść do wody! Jeśli widzimy taką sytuację zareagujmy przed wypadkiem!–  podkreśla i apeluje prezes Artur Szymański

Czas i umiejętność udzielenia pierwszej pomocy przez ratujących, były decydujące. Do wypadku doszło w trudno dostępnym z drogi lądowej miejscu. Do szczegółowych informacji, dotyczących poszczególnych etapów udzielania pomocy mężczyźnie, odniosło się Bieszczadzkie Pogotowie Ratunkowe SP ZOZ w Sanoku.

W pierwszej kolejności został zadysponowany zespół podstawowy (dwóch ratowników) Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego SPZOZ w Sanoku. Ze względu na trudne warunki terenowe i brak możliwości dotarcia karetką do miejsca zdarzenia ratownicy zostali przewiezieni na miejsce prywatnym samochodem terenowym i rozpoczęli udzielanie pomocy. W tym czasie została również zadysponowana karetka wodna Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego SPZOZ w Sanoku, która po dotarciu na miejsce zdarzenia przetransportowała pacjenta do bazy WOPR (miejsce stacjonowania), z którego ponownie przejęła go załoga zespołu podstawowego i przewiozła do szpitala.- relacjonuje BPR

Chociaż numer 112 znamy wszyscy, to przy okazji przypominamy o numerze alarmowym nad wodą 601 100 100 (Polska) i 607 112 112 (Bieszczadzki WOPR)

 

  zdj. arch.  Katarzyna Hołowacz/ arch. red.

 

 

 

 

30-08-2024


Zaloguj się aby dodać komentarz


| Logowanie