SZCZAWNE / PODKARPACIE. 27-latek, który oko w oko spotkał się z niedźwiedzicą, może mówić o wielkim szczęściu. Został mocno poturbowany i trafił do krośnieńskiego szpitala. Ta historia jest także przestrogą i apelem, aby respektować ostrzeżenia na tabliczkach przy wejściach do lasu i nie wędrować w pojedynkę. - Dajmy sobie szansę, aby następna, podoba historia, nie skończyła się tragicznie - mówi Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Przypomnijmy, że spotkanie 27-latka z niedźwiedzica miało miejsce w lesie w Szczawnem w gminie Komańcza, jakieś 3 km od głównej drogi. Jak poinformował nas wówczas mł. insp. Andrzej Stępień, Komendant Powiatowy Policji w Sanoku, mężczyzna spacerował po lesie, gdzie była niedźwiedzica z małymi. Samica zaatakowała go. W wyniku zdarzenia doznał obrażeń głowy oraz całego ciała.
- To było nieodpowiedzialne, zapuszczać się samotnie w tak głęboki las - mówi jeden z mieszkańców Szczawnego.
Z jego relacji wynika, że 27-latek wszedł w drogę niedźwiedzicy, z która przebywały młode. Zaskoczony drapieżnik poderwał się do obrony potomstwa.
- Mężczyzna uciekał, ale trzy susy i niedźwiedzica była już przy nim. Łapą uderzyła go w głowę, szarpała za nogę. Nie wiem jak udało mu się wyzwolić. Zdołał odczołgać się, przez telefon komórkowy poinformować znajomych gdzie jest i co się stało - mówi mieszkaniec Szczawnego.
Dalszą część tej historii znamy. Znajomi 27-latka przetransportowali go w okolice stacji paliw, gdzie mogła dojechać karetka oraz bez przeszkód wylądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Rannego mężczyznę przewieziono do krośnieńskiego szpitala.
Foto: Roman Pasionek, Nadleśnictwo Baligród Lasy Państwowe/fb
Lekceważymy ostrzeżenia, a to może mieć tragiczny finał
Tym razem można powiedzieć, że spotkanie z niedźwiedziem zakończyło się szczęśliwie. Ale wcale nie musiało tak być.
- Ten mężczyzna miał bardzo dużo szczęścia. Pamiętajmy, że niedźwiedzie działają instynktownie, ale nie chcą zabijać człowieka. Zachowują się bardzo "przyzwoicie", używając swoich kłów i pazurów - podkreśla Edward Marszałek. - Jednak dajmy sobie szansę i nie kuśmy losu. Respektujmy ostrzeżenia umieszczane na tabliczkach przy wejściu do lasu. Obecnie niedźwiedzie z pewnością udadzą się na zimową drzemkę. W wyższych partiach gór mamy już ponad metr śniegu - dodaje rzecznik.
Zaznacza także, że wchodząc do lasu należy mieć uszy i oczy otwarte. W zasadzenie wiadomo, gdzie niedźwiedzie urządzą sobie gawrę. Często są to powalone korony świerków czy pnie drzew, ale zdarza się, że drapieżnik po prostu urządzi sobie drzemkę pod jakimś drzewem w miejscu, gdzie nikt się go nie spodziewa. Jak zachować się w lesie? Edward Marszałek zaznacza, że nie powinniśmy zapuszczać się do lasu w pojedynkę. - To nie tylko ryzyko spotkania się z drapieżnikiem, ale również inne niebezpieczeństwa. Wystarczy skręcona kostka czy brak zasięgu telefonii komórkowych i jesteśmy zdani tylko na siebie - podkreśla.
Foto: Kazimierz Nóżka, Nadleśnictwo Baligród Lasy Państwowe/fb
Omijamy także miejsca, w których natkniemy się chociażby na stare niedźwiedzie tropy. A co w momencie, kiedy już spotkamy się z drapieżnikiem? To zależy jak blisko jesteśmy. - Jeśli niedźwiedź nas nie zauważy, to nie zareaguje. Wówczas wystarczy się wycofać. Z kolei w momencie gdy dojrzy nas z daleka, najpierw będzie demonstrował swoja siłę i można nawet przyjmie postawę tzw. drabiny, ale nie zaatakuje - wyjaśnia Edward Marszałek. Jest jeszcze jedna kwestia,na którą należy zwrócić uwagę. Po lasach wędrują poszukiwacze poroży. Choć sezon na dobre rozpocznie się końcem lutego, już teraz niejako przeganiają zwierzynę z miejsca na miejsce.
Foto: Roman Pasionek, Nadleśnictwo Baligród Lasy Państwowe/fb