POLANA / POWIAT BIESZCZADZKI. W ramach projektu „Ocalić od zapomnienia” z konkursu grantowego Fundacji Bieszczadzkiej - Działaj Lokalnie, w Polanie powstanie kapliczka św. Jana Nepomucena oraz Krzyż Pamięci. W ten sposób członkowie Grupy Inicjatywnej Wsi Polana, chcą uczcić 100-lecie odzyskania niepodległości i przypomnieć mieszkańcom oraz turystom historię tego miejsca. Odsłonięcie kapliczki i krzyża w listopadzie. Autorem rzeźby św Jana jest Piotr Karciarz z Polany.
– Grupa Inicjatywna Wsi Polana, realizuje od 2009r. liczne projekty z cyklu „Ocalić od zapomnienia”. W tym roku zgłosiła wniosek do konkursu grantowego ogłoszonego przez Fundację Bieszczadzką. W maju projekt został zakwalifikowany do udzielenia wsparcia finansowego na jego realizację – mówi Hanna Myślińska z Polany, koordynator projektu.
Ten projekt to : „Ocalić od zapomnienia - Figura Św. Jana Nepomucena oraz Krzyż Pamięci - świadkowie historii Polany”.
- Celem projektu jest: poznanie bogatej historii Polany, odtworzenie ważnych obiektów w przestrzeni wioski odgrywających znaczną rolę w życiu dawnych jej mieszkańców i przywrócenie tej roli dla obecnie żyjących – dodaje Myślińska.
– Figury Św. Jana Nepomucena urozmaicały krajobraz całej Galicji już od XVI w. Do dnia dzisiejszego są spotykane na Podkarpaciu. Polańska figura istniała prawdopodobnie już przed zaborem austriackim. Na starych mapach z czasów początków zaborów, jest zaznaczona. Była świadkiem długiej historii, od I Rzeczypospolitej, poprzez czasy rozbiorów, I wojnę światową, rok 1918 - odzyskanie niepodległości, II wojnę światową, okres 1945-1951 gdy Polana znalazła się w granicach ZSRR, a po roku 1951, gdy ziemie wróciły znów do Polski, Figura Św. Jana Nepomucena kończy swoje bytowanie w krajobrazie wsi – opowiada Hanna Myślińska.
Z figurą św. Jana Nepomucena w Polanie związana jest też legenda, którą przekazuje się ustnie od wielu lat. W historii wsi leżącej u podnóża Bieszczad wiele jest tajemnic i pięknych historii. I trudno się temu dziwić. Na początku XX wieku było to centrum kulturalne i religijne w tej części dzisiejszego powiatu bieszczadzkiego. Polana to jedyna wieś, w której w ówczesnych czasach większość stanowiła ludność przyznająca się do narodowości polskiej. Była też siedzibą największej parafii rzymskokatolickiej. Ta rozciągała się od Wołkowyji poprzez Wołosate i na północ do Jasienia – dzisiaj dzielnicy Ustrzyk Dolnych. Na terenie wsi istniała też cerkiew, która zachowała się do dnia dzisiejszego. Według historyków to najstarsza zachowana drewniana cerkiew w Bieszczadach – wzniesiono ją najprawdopodobniej w 1722 roku. I właśnie z cerkwią, a w zasadzie jej gospodarzem związana jest historia, opowiadana w Polanie od lat. Czy jest prawdziwa?
W okresie międzywojennym duża część mieszkańców Polany emigrowała do USA. By móc to uczynić i zapłacić za daleką podróż mieszkańcy pozbywali się swoich dóbr, również ziemi. Tak też chciał uczynić mieszkający w Polanie Żyd. Działka, którą chciał sprzedać znajdowała się obok dzisiejszej Świetlicy Wiejskiej. Stała na nim kapliczka z wizerunkiem świętego Jana Nepomucena. I to właśnie ta kapliczka w niedalekiej przyszłości miała doprowadzić do tragicznych i tajemniczych wydarzeń.
Ofertą sprzedaży ziemi zainteresowany był miejscowy pop o nazwisku Łódzki. Transakcja po długich negocjacjach doszła do skutku. Jednak nowy właściciel postanowił czy wręcz zażądał od mieszkańców Polany rozebrania stojącej tam kapliczki świętego Jana. Spotkało się to ze zdecydowanym sprzeciwem. By sprawę załatwić po swojej myśli o pomoc zwrócił się do sprzedawcy. Ten jednak miał mu odpowiedzieć: „ziemią handluje, ale świętymi nie”. Wobec takie obrotu sprawy, Łódzki zmuszony był wyjaśnić sprawę w sądzie. Ten znajdował się w pobliskich Lutowiskach a droga prowadziła przez Skorodne sąsiadujące z Polaną. Tuż przed Lutowiskami na wzniesieniu Hodak, pop nagle zasłabł i umarł. Po uroczystościach pogrzebowych sprawę kapliczki postanowiła wyjaśnić pani Łódzka – żona zmarłego. Podobnie jak on wraz z woźnica przez Skorodne ruszyła do sądu w Lutowiskach. I tu zdarzyć się miała rzecz niebywała. W miejscu, w którym umarł jej mąż, pani Łódzka nagle zasłabła. Woźnica natychmiast zawrócił do Polany. Łódzka jeszcze przez kilka dni żyła, lecz znajdowała się w śpiączce. W końcu umarła i została pochowana w okolicy cerkwi. To nie koniec historii. Kilka godzin po pogrzebie na jej grób zbiegły psy i zaczęły go rozkopywać. Możliwe, że w czasie pochówku pani Łódzka jeszcze żyła i zwierzęta to wyczuły? Cała sprawa jest owiana tajemnicą. Tak samo jak to czy głównym bohaterem opowieści nie był woźnica, który mógł przyczynić się do śmierci małżeństwa. Tego zapewne już się nie dowiemy.
– W 2018 obchodzimy 100-lecie Niepodległej, mieszkańcy Polany chcą, poprzez odtworzenie Figury, jako elementu dziedzictwa historycznego, uczcić tę rocznicę, odsłonięcie nastąpi 11 listopada 2018 r. Planujemy też odtworzyć „Krzyż Pamięci”. Na starych mapach zaznaczony jest na tzw. Figurze (grzbiet nad obecnym cmentarzem grzebalnym). Prawdopodobnie został postawiony podczas zaborów, a w II Rzeczypospolitej służył, jako miejsce do upamiętnienia powstań - listopadowego i styczniowego. Pod nim organizowano uroczystości patriotyczne, co dla dominujące w Polanie ludności polskiej było bardzo ważne, chcemy to kontynuować – tłumaczy Hanna Myślińska.
MZ / Hanna Myślińska
Fot: Wojtek Zatwarnicki