Pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej, na wniosek leśników, badają miejsce po dawnej gajówce Jalina k. Nasicznego w Bieszczadach. Przy pomocy georadaru Akademii Górniczo-Hutniczej szukają szczątków członków rodziny miejscowego gajowego Kazimierza Hankusa, zamordowanych w 1944 r. przez bojówki ukraińskich nacjonalistów.
Na ślady wojennej tragedii, która rozegrała się w gajówce, można było trafić w książce Władysława Krygowskiego "Góry mojego życia" w rozdziale "Powrót do Jaliny", wydanej w 1987 roku. Więcej światła dały dopiero relacje opublikowane w "Płaju" w roku 2012. Okazuje się, że w 1944 roku w obrębie gajówki bojówka UPA zamordowała żonę gajowego Hankusa, Kazimierę i jego brata Wojciecha. Prawdopodobnie ciała zamordowanych pochowano nieopodal zabudowań.
Inicjatywę w sprawie poszukiwań śladów tej zbrodni podjęli leśnicy. W miejscu wskazanym przez leśniczego Antoniego Flaka z Nadleśnictwa Lutowiska przeprowadzono wstępny rekonesans, po czym do działań przystąpili pracownicy rzeszowskiego oddziału IPN.
Ostatnio, poprzez dziennikarza Wojciecha Zatwarnickiego, udało się dotrzeć do Marii Faron, wnuczki gajowego Kazimierza Hankusa, która potwierdziła fakty znane z przekazów rodzinnych. Hankusowie, to przed laty rozbudowana leśna rodzina, której założycielem był leśniczy Franciszek Hankus, od 1903 roku zawiadujący dobrami Serwatowskich w Berehach Górnych i w Nasicznem. W służbie leśnej pracowali też jego synowie. Kilku członków tej licznej rodziny poniosło śmierć z rąk ukraińskich nacjonalistów, w tym dwoje właśnie w gajówce w Jalinie.
Przez całe dziesięciolecia zbrodnia ta pozostawała nieznana - nie wspominają o niej nawet przewodniki turystyczne. Początkiem grudnia pracownicy rzeszowskiego oddziału IPN w ramach szerszego projektu ujawniania miejsc pochówków ofiar terroru UPA, przeprowadzili systematyczne badania gruntu przy pomocy georadaru - ich wyniki mogą pomóc ustalić miejsce pochówku ofiar zbrodni, zaś kwerenda dokumentów powinna przyczynić się do ujawnienia związanych z tym szczegółów.
Obecnie teren dawnej gajówki znajduje się w zasięgu Bieszczadzkiego Parku Narodowego, którego pracownicy aktywnie wspierają poszukiwania.
Edward Marszałek rzecznik prasowy RDLP w Krośnie źródło: RDLP