BIESZCZADY/PODKARPACIE. Przebudowa schroniska Chatka Puchatka na Połoninie Wetlińskiej od początku budzi wiele emocji. Są zarówno zwolennicy tej inwestycji, jak i zagorzali przeciwnicy. Chodzi jednak nie tylko o kształt architektoniczny nowego obiektu, ale przede wszystkim o jego funkcję.

Dorota Mękarska

O schronisku Chatka Puchatka napisano już tak wiele, że nie ma sensu tego powtarzać. Życie jego gospodarza Lutka Pińczuka zostało przedstawione bez mała dzień po dniu, więc trudno tu odkrywać nieznane lądy. Natomiast jest konieczność wyjaśnienia, czym będzie Chatka Puchatka po przebudowie, gdyż w przestrzeni publicznej pojawiają się różne informacje na ten temat.

Przewodnik Andrzej Lenart stwierdza wprost, że opinia publiczna jest w tej sprawie wprowadzana w błąd.

Duże pieniądze i imponująca wizualizacja

O przebudowie i modernizacja Chatki Puchatka media informują od dwóch lat. Wiadomo, że inwestycja ma kosztować 3,5 mln zł, z czego lwia część, bo 2,3 mln zł, to środki unijne. Częściowo jest ona finansowana w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego. Wiadomo też, jak będzie wyglądać Chatka Puchatka po przebudowie, bo zaświadcza o tym robiąca wrażenie wizualizacja. Od początku było również wiadomo, że z nowego obiektu będą korzystać pracownicy BdPN, i ratownicy GOPR.

Niewiele miejsca natomiast media poświęcały funkcji jaką docelowo ten obiekt ma pełnić po zakończeniu inwestycji. Wszyscy przyjęli z góry, że funkcja tego obiektu nie zmieni się. To przewodnicy turystyczni pierwsi zaalarmowali, że „Chatka Puchatka” już nie będzie schroniskiem, a obiektem dydaktyczno-naukowym Bieszczadzkiego Parku Narodowego.

Relikwie po kultowej „Chatce Puchatka”

Niepokój w środowisku przewodników i turystów był tak duży, że dyrekcja BdPN kilka miesięcy temu zdecydowała się wydać oświadczenie i opublikować je na swojej stronie internetowej.

Odniesiono się w nim do „kultowości” Chatki Puchatka, którym to określeniem uwielbiają szafować zwolennicy pozostawienie tego obiektu w starym kształcie.

Każdy kult ma swoje relikwie. W tym przypadku te relikwie to kilkadziesiąt kubików śmieci, które w okolicy schroniska zakopano. Wywiezienie ich kosztowało park 50 tys. zł – bez ogródek mówi dr inż. Stanisław Kucharzyk, z-ca dyr. Bieszczadzkiego Parku Narodowego.

To nie była „Samotnia”

W oświadczeniu zauważono, że przebudowa obiektu, a nie zniszczenie czy wyburzenie, stała się koniecznością, gdyż obiekt był już wyeksploatowany, nie spełniał norm sanitarnych i nie nadawał się do dalszego użytkowania. Poinformowano też wszystkich, że BdPN pozostawi po przebudowie historyczną nazwę obiektu.

Trudno z tym dyskutować, bo każdy kto choć raz był na Połoninie Wetlińskiej, wie jak chatka wyglądała i jak prymitywne panowały tam warunki. Ten obiekt nie miał nic wspólnego z klimatycznymi, starymi schroniskami, które znamy z innych gór.

„Obiekt w żadnej mierze nie zasługuje także na miano zabytkowego (sentymentalnego – oczywiście tak). Był przecież wielokrotnie „domowymi” sposobami przebudowywany i dobudowywany, co dobrze widać na załączonym zdjęciu. A że zima potrafi upiększyć każde schronisko w górach, to turyści doskonale wiedzą. Z pewnością upiększy i „Nową Chatkę Puchatka”, w końcu będzie stać w tym samym miejscu” – tak dyrekcja BdPN odniosła się do zarzutów, że nie zachowano zabytkowej substancji starego schroniska. 

Uspokajająco zabrzmiały też słowa, że „obiekt będzie służył jak dotychczas turystom indywidualnym, jako miejsce dziennego odpoczynku, również nocnego (w ograniczonym zakresie ze względu na pojemność, bez możliwości rezerwacji dla grup).

Akurat to ostatnie zastrzeżenie nie zmienia w niczym sytuacji sprzed przebudowy, gdyż jak wiadomo Chatka Puchatka za Lutka Pińczuka też miała ograniczone możliwości w przyjmowaniu większych grup turystów. 

Obywatel pisze i otrzymuje zaskakującą odpowiedź

Obawy jednak na nowo odżyły, gdy Andrzej Lenart otrzymał odpowiedź z Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie, w którego wystąpił z pytaniem w sprawie przeznaczenia nowego obiektu.

Otrzymał odpowiedź, datowaną na 2 października br., w której stoi czarno na biały, że "obiekt nie będzie pełnił jednakże roli schroniska w rozumieniu przepisów ustawy o usługach hotelarskich oraz usługach pilotów wycieczek zagranicznych”. W piśmie zauważono ponadto, że urząd nie dopatruje się w działaniach BdPN czynności niezgodnych z regulacjami wynikającymi z zawartej umowy o dofinansowanie.

Nie jest schroniskiem, ale będzie?

Jaka jest więc prawda? Chatka Puchatka będzie schroniskiem, czy nie będzie?

Andrzej Lenart jest przekonany, że przyszłość rysuje się tak w jak w piśmie z Urzędu Marszałkowskiego.

Kiedy o to zapytałem dostałem z dyrekcji odpowiedź, że projekt sobie, a rzeczywistość sobie. Choć w projekcie obiekt nie jest schroniskiem, to będzie funkcjonował jak schronisko. Jak to jest możliwe? Przecież tu chodzi o rozliczenie środków unijnych! – dziwi się przewodnik.

Dyr. Kucharzyk stawia jednak sprawę jasno.

Będziemy starali się, by Chatka Puchatka funkcjonowała jak schronisko – podkreśla. – Odrębną sprawa jest, jak to zrobić, by wszystko było zgodne z przepisami.

Wilk ma być syty i owca cała

Choć w projekcie nie jest to schronisko, w obiekcie będą tzw. sale wypoczynkowe dla turystów. Przewiduje się również stanowisko dla osoby, która będzie zarządzać tymi pomieszczeniami. Dyr. Kucharzyk podkreśla, że dyrekcja BdPN chce zastosować rozwiązanie, w myśl którego wilk będzie syty i owca cała.

Przecież nie budujemy tego schroniska, tylko po to, by stało na połoninie, ale by służyło ludziom – zaznacza nasz rozmówca.

Jak wiadomo, pole manewru zależy od pieniędzy. Choć początkowo zapowiadało się, że przebudowa schroniska nastąpi głównie za unijne pieniądze, rzeczywistość okazała się inna. BdPN musi sporo do tej inwestycji dołożyć. Obecnie ocenia się, że 40 % kosztów to środki krajowe. To być może poszerzy to pole manewru.

Tylko chatki żal

Czy rzeczywiście park znajdzie salomonowe rozwiązanie przekonamy się już niebawem, bo w przyszłym roku inwestycja ma być zakończona. Wydaje się jednak, że żal za starą Chatką Puchatka i tak pozostanie, gdyż wielu turystów spędziło tam niezapomniane chwile. Świat się jednakże zmienia i to coraz szybciej. Być może, jak to zauważył jeden z internautów „obecny turysta zainteresowany jest tylko jedzeniem i atrakcjami typu dobre spanie. A spanie w schronie turystycznym było wypoczynkiem dla ludzi, którzy chcieli w tych górach przeżyć coś innego”.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

BIESZCZADY: Wielki remont Chatki Puchatka. Kiedy przetarg? (ZOBACZ WIZUALIZACJĘ)