Na wyniosłych połoninach BPN
Na Wetlińskiej Połoninie wiatr ku sobie trawy tuli Pędzi grzbietem, ścieżką dziką, wierchowiną ku carynie.
Stokiem niżej w las bukowy przez piaskowe rumowisko Jeszcze głębiej do strumyka, w ciemne jary, w świat surowy.
Na Wetlińskiej Połoninie ostre szczyty mech porasta Znikły pola, łąki kośne, na bieszczadzkich gór wyżynie.
Jeszcze tylko echem żyje wierchowińskie trombit granie, W pieśni Bojków zawodzenie, gdzie połonin serce bije.
Roman Bańkowski (Niedziela Przemyska nr 39 (392) H Rok XLIV Częstochowa-Przemyśl 30 IX 2001 r.)
Bieszczadzkie połoniny to rozległe hale górskie wyniosłe ponad górną granicę bukowych lasów regla dolnego. Zajmują one szczyty najwyższych pasm górskich Bieszczadzkiego Parku Narodowego i sięgają daleko, aż po siniejące kresy horyzontu dotykając niemal nieba. Porośnięte latem wysokimi trawami, które „w pas się podnoszą” przypominają nam dziś słowa pieśni „Czerwony pas”. Jena z jej zwrotek nawiązuje do klimatu połonin słowami: „Połonin step na szczytach gór, tam trawa w pas się podnosi, tam ciasnych miedz nie ciągnie sznur, tam żaden pan ich nie kosi”. I tak jest naprawdę. Połoniny bieszczadzkie fascynują majestatem potężnych grani górskich otulonych kobiercem kwitnących hal i mrocznymi połaciami lasów karpackiej puszczy. Obejmują czule - potężnymi i tajemniczymi ramionami skalnych grani - położoną u ich stóp „krainę dolin”. Niepowtarzalny urok „połonin” i ich wschodniobeskidzkiego krajobrazu utrwalili w poezji, malarstwie, fotografii, relacjach krajoznawczych i pamiętnikarskich ludzie wrażliwi na piękno otaczającego nas świata.
Wincenty Pol - jeden z pionierów polskiej turystyki górskiej - w „Obrazach z życia i natury (1869 r.) zapisał: „W ziemi sanockiej (...) w dorzeczu sanowej Wetlinki od wsi Smereka poczynają się połoniny. Są to podhalskie pasze, które zaległy grzbiety lub czubaki gór najwyższych, w sposobie wysp oddzielnych powyżej górnej granicy lasów. Za pokład roślinności służy tam gruba skorupa mchów, którą się z wieki pokrył skalisty podkład (...) Górale sanoccy na tych połoninach wypasają woły. Przypatrywałem się takiemu stadu werchowyńskiemu w Siankach na Beskidzie, siedząc w cieniu starego buka, spod którego korzeni San srebrnym wypływał potokiem. Tu u źródeł Sanu, w tym uroczysku ziemi i pokoszonych łąk dookoła, wonnym sianem pachniał cały Beskid.” Dziś miejsce to leży w Bieszczadzkim Parku Narodowym, a wielkich stad wołów już tutaj nie spotkamy.
Wybitny znawca Beskidów Wschodnich - Stanisław Vincenz - w swoim 4-tomowym dziele „Na wysokiej połoninie” relacjonuje, iż „połoniny zawsze pogrążają się w toni bezczasu, co miesiąc zmieniając woń i barwę. Falujące latem łąki sianowe ciągną się bez kresu, aż po siniejące krańce horyzontu. Połoninowy świat swobody, którego cała moc z tych wolnych przestwoszy powstaje jest jedynym światem bezpieczeństwa, ciszy i szczęścia. Tam zatraca się poczucie czasu, który się jakoś rozwiewa, nie spieszy, lecz rozdzwania jakby fala wieczności. Oko wędrowca przybyłego z daleka gubi się w tym świecie bezkresnym jakby w zamieci gwiaździstego nieba. Kto choć raz w życiu wejdzie na połoniny, ten człowiekiem swobodnym zostanie. Nigdy nie zechce zagarniać świata, ani mieć go dla siebie. W górach odkryje zupełnie inny system wartości. Tam odnajdzie Boga, pokój wewnętrzny i pozna samego siebie. I tak jest naprawdę. Te góry inspirują twórczo wielu poetów, muzyków, artystów, pisarzy, pamiętnikarzy, uczonych, lokalnych twórców i wędrującą młodzież.
W granicach Polski połoniny zajmują najdalej na południowy wschód wysunięte dwa pasma górskie Bieszczadów: pasmo graniczne i pasmo połonin. W paśmie granicznym występują: Połonina Bukowska od Przełęczy Bukowskiej aż po Opołonek, połoniny Małej i Wielkiej Semenowej od Przełęczy Beskid do Połoniny Małej i Wielkiej Rawki - najwyższe i najbardziej widokowe w bezpośrednim sąsiedztwie granicy państwowej z Ukrainą. Od nich prowadzą na zachód graniczące już ze Słowacją kolejne odkryte szczyty pasma granicznego od Kremenarosa przez Rabią Skałę, Płaszę aż po Okrąglik, Wielkie i Małe Jasło. W paśmie połonin - równoległym do pasma granicznego - wyróżniają się zdecydowanie: Połonina Wetlińska od Smereka do Berehów Górnych, Połonina Caryńska od Berechów Górnych do Ustrzyk Górnych, Połonina Szerokiego Wierchu od Ustrzyk Górnych po Tarnicę i Połonina Tarnicy (1346 m) dominująca w krajobrazie jako najwyższy szczyt Bieszczadów Polskich. Równolegle do niej układa się połonina Bukowego Berda, Krzemienia i Kopy Bukowskiej, a połączenie z pasmem granicznym tworzą połoniny Halicza i Roszypańca. Niepowtarzalny urok wschodniobeskidzkiego krajobrazu Bieszczadów, a zwłaszcza Bieszczadzkiego Parku Narodowego obejmującego ten połoninowy świat swobody i rozległych przestwoszy górskich budzi do dziś zachwyt każdego przybysza. Nic dziwnego, że celem każdej niemal wycieczki bądź osoby odwiedzającej tę górską krainę jest pragnienie poznania połonin. Warto więc - choć raz w życiu - wejść na ich odkryte szczyty. Krótki spacer czy kilkugodzinna nawet wędrówka nie spowodują zmęczenia nawet u ludzi starszych przy wolnym, spokojnym wejściu proponowanymi trasami. Mają one na celu wskazanie krótkich podejść stwarzających następnie możliwość odbycia dłuższej wędrówki wyznaczonymi szlakami pieszymi po graniach równych lub opadających łagodnie w rozległe doliny górskie. Taka wędrówka nie spowoduje zmęczenia, przyniesie odprężenie psychiczne i zachęci do kolejnych wypraw.
Oto nasze propozycje poznawania połonin podczas 7-dniowego pobytu w Bieszczadach uwzględniające regułę krótkiego wejścia i dłuższego relaksującej wędrówki.
1. Połoniny Tarnicy i Szerokiego Wierchu poznajemy wędrując szlakiem niebieskim z Wołosatego na siodło pod Tarnicą z zejściem przez połoniny Szerokiego Wierchu do Ustrzyk Górnych. 2. Połoninę Bukowską, Rozsypańca, Halicza, Kopy Bukowskiej i Krzemienia można poznawać wędrując drogą za znakami wschodniobeskidzkiego szlaku czerwonego z Wołosatego do Przełęczy Bukowskiej, a następnie przez wymienione połoniny lub szlakiem niebieskim z Wołosatego na siodło pod Tarnicą i dalej wspomnianym szlakiem czerwonym przez Krzemień, Kopę Bukowską, Halicz, Rozsypaniec do Przełęczy Bukowskiej i Wołosatego. 3. Połoninę Bukowego Berda spokojnie osiąga się szlakiem żółtym z Mucznego. Po połączeniu ze szlakiem niebieskim warto dojść do Krzemienia i po odpoczynku zejść z powrotem do Mucznego lub Widełek lub przez Tarnicę do Wołosatego. 5. Połonina Caryńska (1297 m) zachęca do wejścia szlakiem zielonym z Przełęczy Wyżniańskiej (855 m), które zajmuje zaledwie 1 godz. Po osiągnięciu jej głównego szczytu warto przejść przez całą połoninę szlakiem zielonym schodząc nim do widokowej Przełęczy (777 m) w Przysłupiu Caryńskim i szlakiem żółtym do Bereżek. 6. Połonina Wetlińska (1253 m) uznawana powszechnie za jedno z najłatwiejszych przejść górskich w Bieszczadach powinna być zdobywana szlakiem żółtym z Przełęczy Wyżnej (872 m ). Po godzinnym wejściu można odpocząć w schronisku PTTK zwanym „Chatką Puchatka” (1228 m) i rozpocząć ok. 2 godzinny spacer jej granią do Przełęczy M. Orłowicza (1069 m), z niej zdobyć ewentualnie Smerek (1222 m) w ciągu kolejnej godziny i spokojnie zejść do Wetliny szlakiem żółtym. 7. Widokowe Połoniny Małej i Wielkiej Rawki zazwyczaj osiągamy szlakiem zielonym z Przełęczy Wyżniańskiej (855 m). Stąd blisko już na Kremenaros (1214 m), na którym łączą się granice Polski, Ukrainy i Słowacji. Dla osób starszych lub słabszych wskazany jest powrót tą samą trasą lub zejście pasmem Działu do Wetliny. Turyści rozmiłowani w odbywaniu dłuższych wędrówek górskich mogą - wyruszając wcześnie rano na trasę - przejść część mało popularnych i dziewiczych jeszcze szczytów pasma granicznego do Rabiej Skały (1199 m) i zejść szlakiem żółtym przez Paportną (1198 m) - Jaworniki (1021 m) do Wetliny. Najbardziej wytrzymali mogą ewentualnie pokusić się latem na dalszą wędrówkę pasmem granicznym aż do Okrąglika (1101 m) i zejść do Smereka. Rozsądniej jednak rozłożyć poznawanie odkrytych szczytów pasma granicznego na dwa dni i odbyć kolejną wyczeczkę Ze Smereka przez Fereczatą (1102 m) na Okrąglik (1101 m) - Jasło (1253 m) i Małe Jasło (1097 m) z zejście szlakiem czerwonym przez Rożki do Cisnej lub ścieżką i drogą leśną do Przysłupia.
Połoniny można poznawać o każdej porze roku, bowiem co miesiąc zmieniają one woń i barwę. Dla ogółu turystów dostępne są na ogół w porze ciepłej od wiosny do jesieni, a dla wytrawnych narciarzy nawet zimą. Wycieczki młodzieży szkolnej przybywają tutaj już w maju. Wówczas bujna, soczysta zieleń ogarnia puszczę i grzbiety górskie. W każdym listku bukowym odbija się promyk słoneczny, a na wyniosłych połoninach witają nas swym świergotem ptaki niebiańskie. Ich śpiewy radosne ożywiają te górskie ustronia. Latem połoninami wędrują harcerze, dzieci kolonijne, młodzież i rodziny wczasujące w tym regionie. I wtedy na połoninach siateczkami dojrzewających ziarenek znaczą się trawy śmiałkowe, a wokół pachnie sianem. Wśród falujących traw witają wędrowca dywany kwieciste, różnobarwne storczyki, płomienne arniki, czające się dziewięćsiły, wyniosłe ciemiężyce białe, aby zadziwić przechodzących i odurzyć zapachem. Kiedy latem spoczniemy w zadumie na którymkolwiek z odkrytych szczytów zauważymy, że swoboda rozpostarła się na całe góry, że wtuliła się w nie, wsiąkła w te rozległe ustronia i weszła do głębi naszego serca. I odtąd będziesz tęsknić za połoninami, bo wołanie z gór będzie nas nęcić z daleka, a po powrocie do domu powróci przyobleczone w zjawę. Jeśli witałeś wschód słońca ujrzysz niebo złociste jaśniejące od wschodu wachlarzem ogromnym, z jasnego światła utkanym. Innym razem przyśni się jaśniejący kres widnokręgu na wschodzie i gęste mgły przy wstającym dniu wypełniające rozległe doliny górskie jak bezkresne morze.
Najbardziej kolorowe sny przyniosą jesienne wspomnienia. Pani jesień okrywająca purpurą bukowe stoki połonin, przyoblekająca w złoto i czerwień puszczańskie lasy - jakby w stare dostojne senatorskie szaty - zadziwi pejzażem gorącym, kusić będzie do powrotu ostatnim pocałunkiem cieplejszego wiatru, wabić melancholią jesiennego spojrzenia. Westchniemy mocno, bowiem góry o tej porze roku niebo wita zorzą złotą, stroi w pióropusze seledynu, siwizną okrywa trawy i ognistą paletą barw układa do snu z nadejściem nocy. Później przyjdzie świt pochmurny, wiatr będzie chłostał biczami deszczu brązowe ugory, zachwieje konarami buków, a ostatni liść złoty - wichrem poderwany - motylim lotem uleci hen w dal, żegnając oczy tęskniące. A potem w góry przyjdzie Pani zima. Białym futrem śniegowym okryje nagie stoki i utuli je do snu. Cicho, łagodnie i ciepło usną góry, a skaliste ich żebra oszronione pyłem śnieżnym srebrzyć się będą w dali w słoneczne dni pogodne. I wówczas ponownie zatęsknimy za górami. Czekające wyciągi narciarskie, roześmiani przyjaciele poznani w noc sylwestrową, gwiaździste niebo spoglądające iskrzącymi źrenicami tylu gwiazd w jasną noc księżycową przyniosą znane nam tylko zimowe wspomnienia.
Jeśli więc kiedykolwiek przyjedziecie w Bieszczady - latem czy zimą - i wyruszycie na wędrówkę po BPN zapewniam was, że odkryjecie zupełnie nowy świat doznań, emocji, piękna i hartu ducha. Zanim staniecie na jakimkolwiek z odkrytych szczytów, pot najpierw zwilży wasze plecy i mocniej zabije serce. Wiatr, deszcz lub skwar, zapach ziół i traw, zimą biały puch, leśna szadź bądź rzeźbione szronem najdziwniejsze kwiaty lodowe - odcisną się w pamięci niezatartym wspomnieniem. Tam bowiem - na górskich szczytach - otrzymacie nagrodę: Na szczycie górski oset, Ta rycerska róża, Jak polip srebrną piersią Objął ciepłe wzgórza. Promieniami wrósł w ziemię Wichry go nie wytną. To wizerunek słońca I order za szczytność. (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Mam oczy na skrzydłach, Warszawa 1989.)
Od tej pory ten nieobjęty sercem i wzrokiem świat połoninowy trwać będzie w Was, bowiem byliście tam i poznaliście szum wiatru, gawędę starych drzew czy szept niosących miłość kwiatom - motyli. Chwycicie to wszystko sercem i zabierzecie ze sobą na zawsze, bo ten subtelny świat połoninowy będzie odtąd Waszą własnością.
Stanisław Orłowski - Stowarzyszenie Przewodników Turystycznych „Karpaty”