Łopienka - (550 m n.p.m.) jest dziś niezamieszkałą miejscowością położoną na północnym stoku Łopiennika (1069 m) nad małym, lewobrzeżnym dopływem Solinki.

Od strony zachodniej zasłania wieś zalesiony masyw Durnej (979 m n.p.m. – zwanej pod koniec XIX w. Na Kamieniu), od północy grzbiet łączący Durną i Korbanię (905 m) z Przełęczą Hyrcza (697 m) oraz masyw Korbani (905 m) z jej południową odnogą Klewa (682 m), a od południa grzbiet Jamy (822 – 666 m) z przełęczą 739 m zasłaniający Buk z doliną Solinki.

Wyjątkowo malownicze położenie wyciszonej dziś doliny Łopienki oraz odbudowana z ruiny cerkiew są głównym atutem przyciągającym coraz liczniejsze rzesze turystów.

Ważniejsze wydarzenia z przeszłości: Wieś powstała na prawie wołoskim przed 1543 r. w dobrach Balów z Hoczwi i początkowo nazywała się Lopinka. Lokację tę potwierdzają pośrednio rejestry podatkowe z 1552 r. i z 1567 r. Ten ostatni stwierdza, iż osadnikom skończyła się 24-letnia wolnizna. Odliczając ten okres od daty zapisu otrzymujemy przybliżoną datę lokacji wsi.

Nazwę Lopinka potwierdzają w 1598 r. akta sądu ziemskiego w Sanoku dotyczące podziału dóbr braci Mathiasza i Piotra Balów. Według zapisu sadowego w dzisiejszym paśmie Łopiennika i Durnej szczyt Łopiennik występuje jako Lopinnik, Durna jako Kamień, a łączący je grzbiet górski jako berdo (urwisko).

Otóż po śmierci Mateusza III Bala w 1595 r. czterej jego synowie rozdzielili między siebie majątek po ojcu. W 1598 r. Piotr II Bal otrzymał wsie: Łopienkę, Tyskową, Pradziejową, Stężnicę, Grzankę, Wolę Górzańską, Łubce, Rabe i Huczwice k.Baligrodu. W historycznej ziemi sanockiej znany był jako podkomorzy sanocki (1607) i fundator kolegium jezuickiego w Krośnie. Po jego śmierci w 1617 r. Łopienkę odziedziczył jego syn Adam Bal, dworzanin królewski i chorąży przemyski. Był bardzo energicznym człowiekiem i w swoim posiadaniu skupił 25 wsi. Ożeniony z Anną ze Słupeckich miał syna Aleksandra. W 1647 r. – po śmierci ojca – Aleksander Bal odziedziczył Łopienkę wraz z 24 innymi miejscowościami miejscowościami Bieszczadach. Były to wsie: Cisowiec, Stężnica, Żernica Wyżnia, Woronków, Rabe, Huczwie, Bystre, Kołonice, Jabłonki, Żebracze, Strzebowiska, Kalnica, Łuh, Zawój, Buk, Łopienka, Tyskowa, Radziejowa, Wola Górzańska, Grzanka, Rybne, Wołkowyja, Zawóz, Bukowiec, Terka, Polanki. Niestety Aleksander Bal zmarł młodo ok. 1665 r. i dobra po nim odziedziczył stryj Stefan Bal. Tenże był chorążym przemyskim (1644 – 1660), podkomorzym sanockim (1660 – 1679), zasłynął - jako rycerz - z odwagi i w 1670 r. szlachta Sanoka powierzyła mu funkcję obrony południowej granicy z Węgrami przed napadami opryszków węgierskich zwanych tołhajami. Ożeniony z Zofią Ostrowską miał trzech synów: Michała, Stanisława i Jana IV, który odziedziczył po ojcu

W 1672 r. doszło do największego w dziejach najazdu tatarskiego na historyczną ziemię sanocką. Przerażający w skutkach i wielokrotnie przewyższający zniszczenia lat potopu (1656 – 1660) najazd przyniósł wyludnienie wsi i miasteczek bieszczadzkich oraz zniszczenia w zabudowie obejmujące ok. 85 – 95 % obiektów.

Tatarzy uderzyli wówczas na nasze ziemie z trzech kierunków manewrem oskrzydlającym. Pierwsze duże zgrupowanie pod dow. Dżambet Gireja – Soltana plądrowało rejon dolnego Sanu, Wisły i Wieprza, drugie pod dow.  Nuradyn - Soltana ziemię przemyską i sanocką od Przemyśla po Jarosław – Dynów – Brzozów – Krosno i Biecz, trzecie zgrupowanie pod dow. Hadżi Gireja – Soltana przeszło z zadniestrza przez Przełęcz Użocką wzdłuż łańcucha granicznego na Lesko i Sanok.

Skutki wyludnienia i zniszczeń tego najazdu obrazują następujące dane: po najeździe zostało w terenie niewiele domów np. w Łopience – 3, w Tyskowej – 5, w Radziejowej – 4, w Grzance i Woli Górzańskiej – 10, w Wołkowi – 8, w Rybnem – 4, w Bukowcu – 6, w Terce – 3, w Polankach – 1, w Zawoju – 1, w Łuhu – 2, w Buku – 3, w Dołżycy – 4, w Cisnej 2, w Lisznej – 1, w Krywem – 2, w Przysłupiu – 2, w Strzebowiskach -  3, w Kalnicy – 3, w Żubraczem – 1, w Zawoziu – 7, w Jabłonkach – 8, w Kołonicach – 4, w Bystrem – 4, w Huczwicach – 2, w Rabem 4, w Cisowcu – 4.

Jan IV Bal ok. 1690 r. odziedziczył po ojcu Baligród wraz z okolicznymi wsiami i Łopienką. Został on komornikiem granicznym sanockim, a następnie podkomorzym sanockim. Usilnie starał się o rozwój odziedziczonych dóbr. Ożeniony z Teresą Rabsztyńską miał także 3 synów: Jana V, Antoniego i Ignacego.

W 1711 r. dobra baligrodzkie wraz z Łopienką odziedziczył Ignacy Bal, podstoli przemyski. Ożenił się z Barbarą z Andrassych i miał tylko jedną córkę Salomeę. Szybko zmarł (ok. 1715 r.) i Barbara wyszła ponownie za mąż za hrabiego Jana Pothayma z Węgier. Małżeństwo  to spowodowało spór o podział majątku z bratem pierwszego męża Janem V Balem i własną córką Salomeą, która wyszła za mąż za Stanisława Karsznickiego.

Wskutek procesu sądowego Barbara zrzekła się pretensji do dóbr Baligrodzkich w zamian za odszkodowanie pieniężne. Dobra te wraz z Łopienką przejęła jej córka Salomea Karsznicka. Zarządzała nimi (nawet po śmierci męża) do 1770 r. Na niej skończył się ród Balów. Ze Stanisławem Karsznickim miała trzech synów: Antoniego, Ignacego i Piotra, którzy po śmierci matki podzielili się majątkiem.

Łopienka (według Stanisława Krycińskiego) została wcześniej tj. przed 1768 r. sprzedana Janowi Łazowskiemu prawdopodobnie przez Stanisława lub Salomeę Karsznicką. Do dziś nie wiemy, kiedy i w jakich okolicznościach? W 1768 r. tj. przed śmiercią Salomei Karsznickiej wieś Łopienkę kupił od Jana Łazowskiego nowy właściciel Józef Strzelecki i wieś z rąk Balów przeszła w posiadanie nowego rodu Strzeleckich.

Prof. dr hab. Jerzy Kitowski podaje, iż już w 1757 r. Strzeleccy herbu Jastrzębiec ufundowali murowaną cerkiew parafialną pod wezwaniem św. Paraskewii, w której umieszczono słynącą łaskami ikonę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Do dziś jest to najstarsza z murowanych cerkwi w Bieszczadach.

Wymieni autorzy podają też różne daty pierwszej wzmianki źródłowej o cudownej ikonie Matki Bożej zwanej Łopieńską. Wg. J. Kitowskiego „ta ikona wzmiankowana po raz pierwszy w 1756 r. powstała znacznie wcześniej i jest kopią słynnej ikony z Werchraty”. Datę tę potwierdza inwentarz cerkwi. Kryciński natomiast stwierdza, że „nie wiemy, kiedy cudowny obraz trafił do Łopienki, a pierwsza zachowana wzmianka o nim pochodzi z 1761 r.” Odwołując się do inwentarza cerkwi potwierdza jednak fakt istnienia ikony i stwierdza, iż Strzeleccy erygując cerkiew musieli być wcześniej co najmniej dzierżawcami Łopienki już w 1 poł. XVIII w., a następnie kupili tę wieś.

W okresie zaborów (1772 – 1918) Łopienka podzielona była między kilku właścicieli i należała kolejno do Strzeleckich (1768-1820), Białobrzeskich (1820 – 1846) i Strzeleckich (do 1864), Ławrowskich (1846-1876) i Męcińskich (1846 – 1867), Miejskich (1867 – 1904), ks. Aleksandra Piotra Miejskiego (1904 – 1936) i Wichańskich (1904 – 1939), władających wsią do II wojny światowej.

Zachowane źródła historyczne z okresu zaborów (1772 – 1918) zawierają wiele cennych informacji o Łopience. Zawdzięczamy je znakomicie funkcjonującej rządowej administracji cesarskiej. Są to m.in. wojskowe spisy konskrypcyjne, księgi metrykalne kościołów parafialnych, dokumenty starostwa powiatowego, rejestry podatkowe, mapy katastralne, zestawienia statystyczne itp. Cenne są też relacje pamiętnikarskie, akta wizytacji biskupich, akta sądowe ziemskie, relacje prasowe i utwory literackie.

Austriacy wprowadzili w 1784 r. obowiązek prowadzenia ksiąg metrykalnych w parafiach cesarstwa. Są one bogatymi źródłami wiedzy o dawnych mieszkańcach wsi dawnej Galicji. W latach 1784 – 1822 występowały w Łopience następujące nazwiska mieszkających tutaj Polaków i Rusinów: Andruszkiewicz, Babiak, Choma, Dacko, Doliniak, Ducho, Fedczyk, Iwankiewicz, Korniów, Kowal, Kruhy, Liga, Bazarów, Łuków, Maliniak, Michayłow, Mielnicki, Muk, Nasiennik, Onutkiewicz, Pajduła, Papińczak, Poluch, Kopernik, Promiliwicz, Skórnik, Smerekowski, Suk, Szewczyk, Warabat, Waser, Watacha, Zieliński (33 rody). W latach 1860 – 1900 występowały nazwiska rodzin wcześniej mieszkających i nowych: Andruszkiewicz, Birnasiewicz, Broniewicz, Drozdowski, Fedczyk, Ignarowicz, Kawułycz, Korzyniowski, Kulińczak, Krupa, Łyczków, Malec, Maliniak, Męciński, Miedzianowski, Muszyński, Nasinnik, Nebora, Niżankiewicz, Papińczak, Sokołowski, Sołtys, Syczak, Tylawski, Wasser, Zatwarnicki, Zubowicz (27 rodów).

Ciekawy opis Łopienki z początku XIX w zamieścił w Mężu Szalonym Zygmunt Kacykowski. „Wieś Łopienka, lubo taka mał i nieintratna, podzielona była onego czasu na dwie prawie równające się części, miała więc oczywiście dwa dwory.

W jednym z nich na samym końcu wsi położonym i dla lip starych, które w jego dziedzińcu stały, nazywającym się Pod Lipami, mieszkał imć pan Maciej Strzelecki, herbu Jastrzębiec, niegdyś Wojski Sanoki i natenczas jeszcze tego tytułu używający, ale dla słabości zdrowia i bardzo podeszłego wieku od lat kilkunastu już urząd ów zdawszy na nowo obranego pana Antoniego Walawskiego, nie funkcjonujący.

Był atoli dwór drugi w samym środku tej wioski. Na tym dworze siedział także Strzelecki herbu Jastrzębiec, ale pokrewieństwo jego z tamtymi było takie, że ojciec jego nieboszczyk był panu Maciejowi stryjecznym. Temu zaś, który był młody i nie więcej jak trzydzieści lat w wieku, Michał było na imię. Pan Michał w stosunku do tamtych braci swoich był bardzo bogatym. Oprócz bowiem połowy Łopienki wieś Słochinia, pomiędzy Chyrowem a Felsztynem położona, należała do niego. Dwór ten, w samym wsi środku stojący, był to domek niewielki, drewniany, otynkowany i obielony, gontem podbity, mocnym parkanem otoczony, bokiem obrócony do Onego potoku, który środkiem wsi płynął. Z jednej strony miał przed sobą dziedziniec, czysto żwirem wysypany i wielkimi okolony drzewami, z drugiej zaś mały warzywny ogródek, który końcem swym opierał się aż o sąsiednią chałupę.

W 1868 r. – powierzchnia Łopienki wynosiła 1110,7 ha, w tym lasów 375, 8 ha. Grunty chłopskie obejmowały 382,7 ha roli ornej, 195,1 ha łąk i ogrodów, 88,1 ha pastwisk, 372,3 ha lasów. We wsi odnotowano: 2 ogiery, 11 klaczy, 2 wałachy, 1 źrebię, 1 buhaja, 123 krowy, 112 wołów, 157 cieląt, 226 owiec, 87 kóz, 60 świń.

Mieszkało tutaj wówczas 365 mieszkańców w 52 domach. Według wyznania 271 unitów (w okresie zaborów zwanych grekokatolikami), 53 rzymskich katolików obrządku łacińskiego i 21 Żydów wyznania mojżeszowego.

W 1880 r. wieś liczyła 321 mieszkańców, w 1895 r. – 353 (w tym 327 unitów, 15 łacinników, 11 Zydów wyznania mojżeszowego), w 1900 r. – 379, w 1910 r. – 375, zaś po I wojnie światowej w 1921 r. – 303, w tym według wyznania: 289 unitów, 6 łacinników i 8 Żydów. W okresie autonomii Galicji zauważamy wyraźny spadek ludności wyznania rzymsko-katolickiego z 53 w 1868 r. do 6 w 1921 r., a także spadek liczby Żydów wyznania mojżeszowego z 21 w 1868 r. do 8 w 1921 r.

W 1880 r. do unickiej parafii w Łopience należały także 2 sąsiednie wsie z cerkwiami w Buku i Tyskowej. Obszar wsi obejmował 1038 ha, w tym 383 ha pól, 195 ha łąk, 88 ha pastwisk i nieużytków oraz 372 ha lasu. Posiadłość dworska miała wówczas (1880 r) 73 ha użytków rolnych w tym: 41 ha roli, 13 ha łąk i ogrodów, 15,5 ha pastwisk oraz 3,5 ha lasu. Nieurodzajna gleba oraz oddalenie od uczęszczanych szlaków komunikacyjnych były źródłem ubóstwa mieszkańców tej górskiej wsi. Dowodem mogą być nast. przykłady. Dochód parocha z 63 – hektarowego gospodarstwa oszacowano zaledwie na 59,9 złotych reńskich. Brak zbytu na drewno (z powodu bariery transportu) był przyczyną bardzo niskiej jego ceny np. 18 sągów w miejscu wyrębu kosztowało zaledwie 1,44 zł. reńskich.

W 1889 r. zwiększyła się powierzchnia gruntów dworskich do 550 ha. Do dworu stanowiącego własność Józefa, Emilii, Marii, Natalii i Aleksandra Miejskich należało wówczas 132,5 ha pola, 34,5 ha łąk, 0,6 ha ogrodu, 50,5 ha pastwisk, 328 ha lasu, 0,5 ha nieużytków, 0,6 ha parceli budowlanej oraz 1 karczma i 1 młyn.

W 1900 r. Łopienka liczyła 379 mieszkańców i była własnością Marii K. Wichańskiej. W owym czasie wieś należała do starostwa powiatowego powiatowego Lesku, sądu powiatowego i urzędu pocztowego Baligrodzie (14 km) oraz parafii łacińskiej w Wołkowi. W 10 lat później liczba mieszkańców zmalała o 4 osoby, a odległość do urzędu pocztowego w Cisnej do 8,5 km.

Wieś nawiedzały co pewien czas epidemie. Wiemy, iż w 1800 r. - zmarło na ospę 20 dzieci w wieku do 7 lat, w 1847 r. – 27 osób w różnym wieku, w 1915 r. – 45 osób na tyfus i koklusz (przyniesione przez żołnierzy armii rosyjskiej, w 1918 r. – 19 osób.

Podczas I wojny światowej i kampanii zimowej 1914/1915 r. wieś poniosła dotkliwe straty. W połowie stycznia 1915 r. i początkiem lutego przebiegała tędy m.in. przez Łopiennik linia frontu i doszło do krwawych walk. Epidemia tyfusu pochłonęła 45 osób.

Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę podczas spisu powszechnego w 1921 r. we wsi liczącej 47 domów mieszkało tylko 303 mieszkańców. W okresie międzywojennym rozwijała się ona powoli, a w okresie 18 lat liczba domów wzrosła o 6 tj. do 53 w roku 1938. Wzrastała także powoli liczba ludności z 303 mieszkańców w roku 1921 do 331 w roku 1930 i 376 w roku 1943. W okresie 22 lat odnotowano przyrost o 73 osoby.

W latach 1921 – 1939 w Łopience uprawiano głównie owies oraz tochę Zyta, pszenicy i jęczmienia. Powszechnie z owsa robiono mąkę na żarnach i pieczono chleb owsiany. Tutejsi mieszkańcy uprawiali dużo kapusty dostarczającej im podstawowych witamin. Hodowano także ogórki, tytoń, konopie i len. Z ziarna lnu i konopi produkowano olej, najczęściej w dwóch pobliskich olejarniach w Pradziejowej i w Dołżycy. Z włókna przędzono nici, wyrabiano płótno i szyto z niego odzież. Zimą wszystkie kobiety zajmowały się tkactwem. Garnki gliniane do sporządzania strawy dostarczali do wsi handlarze – Żydzi z Baligrodu. Ubodzy wieśniacy płacili za nie szmatami i jajkami.

We wsi hodowano krowy, woły, konie, owce, kozy. Pasterze wiejscy wypasali je na stokach Korbami i Łopiennika nie budując szałasów podczas wypasu w pobliżu wsi. Bydło sprzedawano z reguły na targach w Baligrodzie.

Przeludnienie wsi i bezrobocie były przyczyną emigracji do pracy przy żniwach na Węgrzech (po południowej stronie Karpat) w zamian za zboże lub emigracji do Ameryki. Na Węgry wyszały z Bieszczadów latem grupy czapraków (10 chłopców i 1 dziewczyna do gotowania). Wracali jesienią rozradowani wioząc na wozach zboże, które pozwalało im i rodzinom na przezimowanie. Osoby wyjeżdżające do Ameryki wracały z gotówką budując nowe domy odmienne już od tradycyjnych chat wiejskich. Nie umieszczano już pod jednym dachem pomieszczeń dla zwierząt. W okresie międzywojennym we wsi powstały 4 takie nowe domy. Wiemy, iż w latach 30-tych był we wsi miejscowy zespół 4 muzykantów (skrzypków). Nie było natomiast Cyganów. Mieszkały też dwie rodziny żydowskie: Graubert (dzierżawcy dworu) i Lieber.

Znamienne wydaje się dziś przezwisko Jahwaky nadane dla mieszkańców kilku wsi: Terki, Polanek, Łopienki, Buka i Tyskowej.

W okresie międzywojennym wójtem wsi był Antoni Drozd piastujący tę godność w latach 1910 – 1939.

We wsi do 1930 r. nie było szkoły, a miejscowy proboszcz nauczył kilka osób podpisywać się i czytać. Założono ją dopiero po 1930 r. w budynku czytelni „Proświty” (w pobliżu cerkwi), gdzie zajmowała 1 salę, a uczniowie realizowali program szkoły 4-klasowej.

Drewniany budynek szkolny kryty blachą wzniesiono dopiero w 1936 r. i mieścił on równocześnie rolniczą spółdzielnię rusińską (kooperatywę). W szkole uczono po polsku używając podręczników polskich, a nauczycielami kolejno po roku byli: Józef Ziliński (spod Krakowa), Aniela Solon z Sanoka (zapisała się bardzo pozytywnie swoim zaangażowaniem w pamięci mieszkańców), Józef Mikicki powołany w 1939 r. do wojska i Markiewicz w okresie okupacji.

Aktywny proboszcz był organizatorem życia kulturalnego i gospodarczego. Do wsi docierały czasopisma: „Plon”, „Pobudka”, Nedila”, „Komar”, :Narodna Sprawa”, „Wiek Sławy” i „Beskid”. Zbudowana po 1921 r. obok cerkwi czytelnia „Proświty”do 1936 r. mieściła rolniczą spółdzielnię rusińską (kooperatywę) i była miejscem spotkań mieszkańców.

Przed 1939 r. – wg planu wsi sporządzonego przez Mikołaja Papińczaka w Łopience mieszkało 58 rodzin (361 osób) o nazwiskach: Andruszkiewicz, Banit, Broniewycz, Dacko, Dołyniak, Dobrianśkyj, Domaraćkyj, Drozd, Fedczyk, ks. Habak Nykoła, Karabin, Kolińczak, Ławer, Małyniak, Midjanowśkyj, Mychałyk, Mychałyszyn, Nasinnyk, Nebora, Niżenkewicz, Papińczak, Sołtys, Stefanyk, Tarawskyj, Wosk, Zawytyk, oraz 3 rodziny żydowskie: Graubert Lejba i Ruchala (3), Gershon Jankiel i Rajzia (6), Lieber Mendel i Rajzia (4) liczące 13 osób).

W okresie okupacji (1939 – 1944) nowym wójtem wsi został Jurek Fedczyk piastujący tę funkcję do 1946 r. tj. deportacji na wschód.

W 1944 r. podczas przejścia frontu zginał Marcin Papińczak i spłonęły 2 domy.

Tuż po wyzwolenia – 9 IX 1944 r. - wskutek porozumienia zawartego między komunistycznym rządem USRR i rządem polskim PKWN Edwarda Osóbki – Morawskiego o przymusowej deportacji na wschód ludności rusińskiej obrządku wschodniego (unickiego) przygotowano listę 420 osób do wysiedlenia, lecz do maja 1945 r. akcji tej nie przeprowadzono.

Deportacje rozpoczęły się dopiero wiosną 1946 r. 3 V 1946 r. na Ukrainę wysiedlono 326 osób, w tym 60 rodzin i 7 samotnych osób. Podczas wysiedlania 2 osoby zostały zastrzelone przez wojsko: Maria Kolińczak i Jan Zawytyk za stawianie oporu. Zamieszanie wykorzystał wówczas jeden z chłopów Michał Lawer, który z zemsty zabił Jana Papińczaka i podpalił jego dom.

Z zachowanego w sanockim archiwum wykazu osób wysiedlonych do USRR z Łopienki ustalono nazwiska rodzin: Andruszkiewicz – 5, 3, 7, 3, 9, Babicz – 4, Babinczak – 6, Dacko – 4, Dobrzawski – 4, Dołyniak – 4, Fedczyk – 6, 5, 5, 6, 4, 6, 7,  Hordanik – 10, Karabin – 6, Kolinczak – 4, 6, Kuńcykiewicz – 2, Lawer – 2, 5, Ławrowski – 3, Małyniak – 5, 5, 3, 4, Michajlik – 9, Michatyszyn – 7, Michonorski – 6, Midianowski – 5, Nasinnyk – 2, Nasinnik – 5, Nebora – 3, Netorcz – 5, Niżankiewicz – 6, 2, 8, 6, 3, 3, 7, Papinczak – 4, 7, 11, 3, 6, 9, Pyrarski – 7, Sołtys - 6, 2, Stefanik – 4, Wasinyk – 2, 7, Wowk – 5, 6, 5, Zawiłyk – 7, Wysiedlono też 7 osób samotnych o nazwiskach: Dołyniak, Drozd, Kaczor, Kalinczak, Kałynczak, Kuzmir, Papinczak, Wasinnik.

Wśród wysiedlonych do USRR dominowały imiona:

a/ męskie: Jan – 35, Wasyl – 29, Michał – 27, Mikołaj – 15, Jarosław  - 10, Marcin – 6, Włodzimierz, 4, Dmytro – 4, Piotr – 3, Stanisław – 3, Jurko – 3, Fedor – 3, Grzegorz – 2, Hryć – 2, Ilko – 2, Semko – 1, Józef – 1, Oleksa – 1, Szymon – 1, Daniło – 1, Onufry – 1, Antoni – 1. b/ żeńskie: Anna – 41, Maria – 39, Katarzyna – 39, Pelagia – 12, Pazia – 9, Olga – 8, Rozalia – 5, Justyna – 4, Tekla – 3, Ksenia – 2, Ewa – 2, Danuta – 2, oraz po 1 Petrunia, Anastazja, Olenia, Walentyna, Celina, Eugenia, Barbara, Stefania.

W Aktach Gminy Cisna (sygn. 32) z lat 1944 – 1954 udało się odnaleźć 39 kart rodzinnych wsi Łopienka i ustalić następujących mieszkańców wsi (62 osób), pozostawionych w tej miejscowości po pierwszej deportacji na wschód. Były to rodziny pełne, matki z dziećmi, rodzeństwo bez rodziców  i osoby samotne.

Oto nazwiska pozostawionych w Łopience rodzin: Banit Jan i Maria z 3 dzieci: Jan, Kościo, Aleksandra; rodzeństwo Banit Józef (23 lata) i Banit Anna (16 lat), Drozd Antoni i jego żona Pazia (były sołtys wsi z lat 1910 – 1939), Broniewicz Katarzyna z synem Bazylim (9 lat) i bratem Marcinem (33 lata) oraz babcią Pazią (61 lat), Domaracka Anna (96 lat), Domaracka Maria (66 lat) i 3 rodzeństwa Domaracki Michał (24 lat), brat Marcin (22 lata) i siostra Maria (16 lat); Fedczyk Mikołaj (74 lata) z żoną Ewą (68 lat) i córką Pazią (32 lata), siostry Fedczyk Justyna (19 lat) i Anna (18 lat), Gid Mikołaj (37 l) z żoną Pazią (35 l) i 2 synów: Jarosław 10 lat i Lubomir 8 lat, Maliniak Mikołaj (65 lat) z żoną Marią (56 lat) i córką Anną (12 lat), jego syn Maliniak Jan (30 lat) z żoną Marią (24 lata), rodzina Maliniaków (po rodzicach Janie i Justynie): bracia Piotr i Dmytro (56 lat), Bazyli (54 lata) i ich siostra Maria (41 lat); Nasinnik Grzegorz (54 lata) z żoną Pazią (42 lata) i 5 dzieci: Anna - 16 lat, Katarzyna – 12, Stefan – 9, Maria – 4, Danuta – 1; Palijczak Maria (34 lata) – córka sołtysa Antoniego Drozda z 2 dzieci: córkami Pazia – 9 lat i Aleksandrą – 4 lata;  Papińczak Maria (45 lat) z domu Tarnowska z dziećmi bliźniakami: Marią i Bazylim (16 lat), rodzina Stefaników: Maria (65 lat), Pazia (27 lat), Maria (35 lat) z 3 synów: Bazyli – 13 lat, Michał – 10, Mikołaj – 3 lata oraz osoby samotne: Bryndza Grzegorz (54 lata), Doliniak Maria (30lat), Faranczak Katarzyna (37 lat), Midzianowski Michał (16 lat), Nebora Bazyli (8 lat), Papinczak Anna (30 lat), Ruśniak Anna (20 lat).

Do tej pory nie znalazłem dokumentów potwierdzających ich dalsze losy. Nie mam pewności, czy zostali objęci akcją „Wisła” i wysiedleni na tzw. ziemie odzyskane, bowiem nie figurują w wykazach miejscowości i osób deportowanych na zachód. Akta osób nie podlegających deportacji z gminy Cisna nie zawierają wykazu z Łopienki. Nie zawierają także wykazu rodzin mieszanych z Łopienki. Również Eugeniusz Misiło w swojej pracy Akcja „Wisła” Dokumenty w wykazie miejscowości objętych wysiedleniami w Akcji „Wisła” nie wymienia Łopienki. Być może kwestę tę wyjaśnią dalsze poszukiwania źródłowe. Żyjący do dziś świadkowie tamtych wydarzeń małżeństwo  Babicz z Cisnej oraz    ze Stężnicy stanowczo twierdzą, iż podczas akcji „Wisła” wiosną 1947 r. pozostałych w Łopience mieszkańców oddział KBW wysiedlił na Ziemie Odzyskane.

W sprawozdaniu Rady Narodowej Gminy Cisna odnalazłem zapis tej treści: „Gmina Cisna miała w 1939 r. powyżej 6 tys mieszkańców, a po wysiedleniach w 1946 r. zostało125 osób zamieszkujących w Cisnej. Pozostałe gromady są kompletnie wyludnione z powodu wysiedlenia ludności do ZSRR i na Ziemie Odzyskane”.

Nie mam pewności, czy autor monografii gminy Cisna pisząc „W 1947 r. już w czasie akcji „Wisła” wysiedlono ostatnie 7 rodzin” ma na to dowody źródłowe, czy też opiera się na relacjach świadków. Prawdą natomiast jest jego dalsze stwierdzenie: „Pozostała natomiast cała nienaruszona zabudowa wsi z cerkwią, plebanią i zabudowaniami dworskimi”.

10 VII 1947 r. w opustoszałej wsi żołnierze polscy schwytali członka UPA Pawła Woźnicę z Zahoczwia (28 lat), którego wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Rzeszowie skazano na karę śmierci.

Opuszczone domy w Łopience były rozbierane systematycznie przez mieszkańców wsi okolicznych, którzy traktowali je jako darmowy materiał budowlany lub opałowy. W 1954 r. dopiero ktoś zerwał stosunkowo nową blachę z dachu cerkwi skazując świątynię na powolne niszczenie.

Podczas akcji osiedleńczej nikt z nowych, ściąganych w Bieszczady osadników w tej wsi nie osiedlił się.

Gdy powstał powiat bieszczadzki (po połączeniu 3 powiatów: ustrzyckiego, leskiego i sanockiego) doliną Łopienki zainteresował się historyk sztuki Olgierd Otoczko zajmujący stanowisko powiatowego konserwatora zabytków. Chciał ratować zabytkową murowaną cerkiew i wieś. Za zbyt gorliwe wypełnianie swoich obowiązków został zwolniony z pracy przez nadgorliwych towarzyszy z leskiego Komitetu PZPR. Był to człowiek twardy i światły. Nie chcąc opuszczać Bieszczadów od 1968 r. podjął się prowadzenia schroniska pod Łopiennikiem i przygotował ciekawy projekt „Studenckiej wioski skansenowskiej w Łopience”. Przewidywał on przeniesienie do doliny Łopienki 7 drewnianych chałup, 3 drewnianych cerkwi, dzwonicy, stodoły, kuźni i spichlerza. Z pomocą kilku zapaleńców (w tym architektów) opracował wszystkie szczegóły projektu. W 1975 r. Minister Kultury i Sztuki nagrodził ten pomysł w konkursie na najlepsze prace z zakresu ochrony zabytków nagrodą specjalną. Entuzjastycznie przyjął też ten projekt Generalny Konserwator Zabytków w Warszawie, a studenci Wydziału Geodezji i Kartografii Politechniki Warszawskiej wykonali projekty, inwentaryzację i pomiary geodezyjne. Entuzjazm wielu osób ochłodziło oburzenie miejscowych władz w Lesku i Komitet Powiatowy PZPR nie dopuścił do realizacji projektu.

Już w 1972 r. Olgierd Otoczko sprzedał wszelkie posiadane pamiątki rodzinne i za otrzymane pieniądze oczyścił z roślinności mury cerkwi w Łopience wiążąc je w wzmacniając betonową opaską. Jego zaangażowanie przerwała tragiczna śmierć 13 IX 1976 r. w czasie wyprawy w górach Hindukuszu w Afganistanie.

W latach siedemdziesiątych górale z Podhala wypasali w dolinie Łopienki owce, wznieśli w pobliżu cerkwi drewnianą bacówkę, a mury świątyni służyły im jako koszar dla owiec. Na początku lat osiemdziesiątych w tej uroczej górskiej dolinie powstała latem baza namiotowa Akademickiego Klubu Turystycznego SGGW-AR w Warszawie.

Od 1983 r. Zbigniew Kaszuba rozpoczął z garstką zapaleńców odbudowę cerkwi w ramach działań Towarzystwa Opieki nad Zabytkami i po kilkunastu latach doprowadził prace do szczęśliwego finału. W 1993 r. dach cerkwi ponownie nakryto blachą, w 1995 wstawiono okna i drzwi, w 1996 r. pomalowano dach farbą antykorozyjną i odbudowano kapliczkę na przełęczy Hyrcza. W 2003 r. na odpust jesienny w dniu 5 X cerkiew została otynkowana z zewnątrz. Dziś mija 20 lat od czasu, gdy Pan Kaszuba bezinteresownie - wraz z innymi ludźmi serca – pracuje nad ocaleniem odchodzących śladów przeszłości w tej malowniczej dolinie górskiej i jej najbliższym otoczeniu.

Dzieje cerkwi i kultu cudownego obrazu Matki Bożej Łopieńskiej.

Zachowane źródła historyczne dostarczają nam cennych informacji o cerkwi, jej uposażeniu, dzwonnicy, kaplicy i kapliczkach przydrożnych, założeniu kalwaryjskim, cudownym źródełku, plebani, proboszczach tego miejsca, cmentarzu, organizacjach cerkiewnych itp.

Z inwentarza cerkwi sporządzonego w 1756 r. wiemy, iż cerkiew piękna i ozdobna ze trzema wierzchami jeszcze nowa miała we wnętrzu „ołtarz wielki Najświętszej Panny Bolesnej” (…) Na boku lewym obraz Matki Najświętszej łaskami i cudami słynący, koronę srebrną na Matce Najświętszej i drugą na Panu Jezusie (…) Jej opis w inwentarzu mówi wyraźnie, iż „miała dwoje drzwi, jedne główne okute żelazem zamykane były na klucz, drugie z zakrystii zamykane od wewnątrz.” Dzisiejsza murowana cerkiew nigdy nie miała zakrystii i od początku ma troje drzwi. A zatem cudowny obraz był już zapewne wcześniej w cerkwi drewnianej.

Akta kolejnej wizytacji z 1761 r. mówią, iż „cerkiew łopieńska Ś. Parascewy przez tamtejszych parafian z dawna ufundowana, teraz z dochodów od przychodzących ludzi restaurowana w Kollacyi Wm Pana Karsznickiego Podkomorzego Halickiego”.

Niektórzy badacze wysuwają hipotezę, iż obecna cerkiew murowana o typowej XIX w. bryle zaczerpniętej z wzorów austriackich mogła powstać w początku XIX w. (w latach 20 lub 30-tych) z inicjatywy miejscowego proboszcza ks. Andrzeja Ławrowskiego, proboszcza w Łopience w l. 1811 – 1857. Kapłan ten pochodził z bogatej rodziny, posiadał dobre wykształcenie, był dziekanem baligrodzkim i twórcą okazałej biblioteki dekanalnej.

Mapa katastralna z 1852 r. potwierdza istnienie cerkwi łopieńskiej w jej obecnym zarysie. Przeprowadzone prace remontowe w ostatnich latach, podczas których odkryto, iż babiniec ma cieńsze ściany i lichsze mury, a pod nimi pochówki. Powstał więc później od nawy. Odkryto również w nawie cerkwi dwie krypty, w prezbiterium jedną, o pod absydą piwniczkę głębokości 2 m. Można zatem przyjąć okres powstania cerkwi murowanej na lata 20 – 30 - te XIX wieku.

Akta wizytacji dekanalnej w 26 IX 1906 r. dokonanej przez ks. Kipriana Ilnickiego Jasiennickiego mówią, iż „dwa ołtarze boczne, które groziły upadkiem rozebrano podczas remontu przed wizytacją tj. 1906 r.”

W 1926 r. E. Chwalewik w swojej pracy „Zbiory polskie” napisał, że „Cerkiew w Łopience posiada stare obrazy i kosztowności ze złota i srebra, złożone tu jako wota przez okoliczną szlachtę”.

W latach międzywojennych cerkiew w Łopience nie miała ikonostasu. Był w niej tylko ołtarz główny z cudownym obrazem Matki Bożej. Postać Matki Bożej ozdobiona była koroną ze srebra i srebrną sukienka.

Po dwóch stronach ołtarza stały ławki lokatorskie, a po lewej stronie prostokątna ambona zawieszona na belkach wystających ze ściany. W nawie przy ławkach dla wiernych stały chorągwie procesyjne. Sufit pomalowany w gwiazdki zdobiły dwa zwisające żyrandole (pajaki) duży i mały, a na ścianach cekwi znajdowały się dwa epitafia z czarnego marmuru poświęcone ks. Andrzejowi Ławrowskiemu (1786 – 1857) i jego żonie Antoninie z Nowosielskich (1793 – 1845).

W latach trzydziestych majstrowie - Żydzi z Baligrodu - przykryli dach cerkwi blachą i założyli rynny. Przy pracach tych pomagali im mieszkańcy wsi i dzieci, aby było taniej. Budynek świątyni został solidnie zabezpieczony przed niszczeniem.

Do dziś jednak nie udało mi się ustalić kiedy i w jaki sposób cudowna ikona Matki Bożej z Dzieciątkiem przybyła do Łopienki. Z opracowań Jej dotyczących wiemy, iż otoczona kultem ikona była we wsi już w 1756 r. Kult ten rósł w wieku XVIII, XIX i XX, a zachowane relacje pamiętnikarskie, literackie i informacje źródłowe potwierdzają ogromną popularność odpustów w Łopience.

Przez ponad 200 lat przybywały na nie wielotysięczne tłumy pątników i pielgrzymów obu obrządków chrześcijańskich (łacińskiego i unickiego) odległych stron Polski, Węgier i Rusi, a w okresie zaborów z całej niemal Galicji i Węgier. Cudowny obraz Matki Bożej Łopieńskiej przyciągał wówczas Polaków z okolic Rzeszowa, Ślązaków od Andrychowa, Słowaków i Węgrów od Użgorodu i Sniny, a kramarzy Żydów aż z Krakowa i wielu innych miast Galicji, a później południowej Polski.

Łopienka była wówczas jednym z najważniejszych sanktuariów maryjnych w diecezji przemyskiej i wraz z Kalwarią Pacławską oraz Starą Wsią pod Brzozowem należała do najliczniej odwiedzanych miejsc odpustowych. Stanowiła też wtedy centrum kultu maryjnego na całe zachodnie Bieszczady.

Odpusty w Łopience odbywały się wówczas 3 razy w roku: wiosną 16 maja w święto Wniebowstąpienia Pana Jezusa, w porze letniej – 13 sierpnia w święto Wniebowzięcia NMP (liczni pielgrzymi mogli spać wówczas pod gołym niebem) i jesienią 21 września w święto Narodzenia Matki Bożej.

Pasjonujący dziś opis takiego odpustu zamieścił Zygmunt Kaczkowski w „Mężu Szalonym”.

"Tłumy odpustowego ludu w Łopience mieściły się we wsi, która położona jest pomiędzy bardzo wysokimi górami i tylko jak wąska wstęga, z chat wieśniaczych spleciona, ciągnie się wzdłuż górskiego potoku. … lud tam zgromadzony nie miał się gdzie rozszerzyć i ugrupować, przedstawiał on widok bardzo malowniczy. Więc zaraz pod cerkwią murowaną, która starymi otoczona drzewy wraz z obszernym dziedzińcem i księżymi zabudowaniami, stoi na wyniosłym pagórku i stąd od południa, jakby umyślnie od ręki robionym tarasem otoczoną się być wydaje, przy wszystkich drogach i ścieżkach porozsiadały się baby przekupki z różnego rodzaju naczyniami, garnkami, rynkami, malowanymi łyżkami, sitkami, skopcami i innym podobnym towarem. Dalej Żyd z solą, obsadziwszy się żółtymi solówkami, z których jedne już były próżne i bebechami napchane, a inne jeszcze białymi głowami dość bezczelnie świeciły, bo brzuchy już dawno miały przez szachrajstwo wybrane, wabił chłopów przechodnich, zachwalając im sprawiedliwość miary nad miarę i doskonałość warzonki. Dalej młody chłopak od Beskidu, smukły jak sosna i piękny jak statua marmurowa, w długich jasnych włosach, opadających na okrągłe, brunatną guńką osłonione ramiona, w małym, czarnym, okrągłym kapeluszu, w skórzanych, do lekkiej nogi przysznurowanych sandałach, stoi nad stosem drewnianych fujarek, na płachcie rozścielonej złozonych, i na jednej fujarce smutne przygrywając piosenki i w co rzewniejsze rozkwilajac się tony, wabi chłopów do kupna. .. Góral gra nieprzerwanie, a echo, odbijając się dwukrotnie w dwóch przeciwległych lasach, powtarza każdej zwrotki ostatnie tony i dodając im z oddalenia pewnego uroku i powagi, pomaga do zachęcenia młodzieży. Trochę dalej nad samym już potokiem porozlewały się różnego rodzaju szatry, namioty i budki, w których czerwoni na twarzy szynkarze i wymowni Żydzi sprzedają gorzałkę i piwo.Przy nich, jako nierozerwalny przyjaciel gorzałki, szewc, ów pijak koronny, rozłożył sklep z butami czarnymi i czerwonymi dla niewiast i dziewek.Dalej drugi gorzałczny towarzysz, tytuń, na węgierskiej zrodzony ziemi, przez bakuniarzy wniesiony, rozsypał na kilkunastu płachtach pokotem i ciemnobrunatnymi błyszczący liśćmi. … Niżej, po obydwu stronach potoku, gęsto kładkami przerzuconego, poustawiano budy drewniane, w których na stołach i deskach na poprzek poukładanych, żydowscy kupcy od Krakowa i Białej z bawełnianymi towarami, z dymkami, suknami i innym łokciowym towarem, Ślązacy z płótnami, obrusami i cętkowatymi, pstrymi tkaninami, Węgrzy z bławatkami, jedwabiami i olejkami, inni Żydzi z bakalią, z korzeniami i południowymi owocami, cukiernicy z cukrami, arakami i przyprawną gorzałką, złotnicy z kielichami cerkiewnymi, pierścionkami, oprawami do karabel, szpinkami, czapnicy i kuśnierze z rogatywkami, bobrowymi czapkami dla księży, a lisimi dla ekonomów, z odnowami do futer i całymi baranami, rozciągnęły się długim, podwójnym szeregiem, a mieszcząc pomiędzy siebie małe kramiki z nićmi, igłami, guzikami i innym błyszczącym rupieciem, ostatniego kresu wioski sięgają, nad którym, nad tymże samym potokiem, tylko w cokolwiek obszerniejszym miejscu, bieleje maleńki dwór Pod Lipami. Siwy szlachcic zgarbiony, w popielatym kontuszu i białej rogatywce, sunie bokiem opierając się na trzcinie o gałce złoconej, a tuż przy nim, ale w tył o pół kroku, pleban ritus graeci i mówi coś do szlachcica z uszanowaniem, bo za nimi pachołek garbi się pod lamami i jedwabiami, które szlachcic zakupił na ornaty do zakrystii cerkiewnej jako votum, które uczynił w czasie swej niedawnej choroby. Na pniu powalonym i jednym końcem walającym się w bystrym potoku, w lisiej czapce, choć w lecie i w szaraczkowym kubraku siedzi leśniczy, a pobereźnik stoi przy nim i trzyma pęk lisich i zajęczych skórek, które dwaj Żydkowie, stojący przy nim oglądając przyganiają im to włos krótki, to barwę niepiękną, to plisze, jednak godzą, kupują i rachując pieniądze na dłoń myśliwego, rzetelnie płacą. Dalej Cygan z niedźwiedziem, na łańcuchu trzymanym i na dwóch łapach idącym, posuwa się pomału, przygrywając piskliwym głosem na popękanej fujarce, do której to muzyki opalona i w brudne płachty owinięta Cyganka, w takt wybija na małym bębenku. Hurma dzieci pyzatych biegnie za niedźwiedziem, niecierpliwiąc się na tę chwilę, kiedy zacznie tańcować. Mołodycie suną za Cyganką z nieśmiałością i z dala, bo ona w interaktach komedii przecudne rzeczy powiada, zgadując zarówno przeszłość rumieniącą twarze młodych, jak i przyszłość podnoszącą ich serca jakąś słodką nadzieją. Dalej jeszcze za nimi stoi dzierżawczyni dwóch wiosek z dwiema rumianymi córkami, a podczas kiedy córeczki zagapiają się za niedźwiedziem, mamunia im perswaduje, że nie przystoi córkom szlacheckim oglądać się za tak pospolitą komedią, wyprawianą przez dzikie bestie i Cygany. Pomiędzy to wszystko snuje się lud różnych ubiorów i różnego rodzaju; snują się także jeszcze olejkarze węgierscy z drewnianymi pudłami na pasach skórzanych zawieszonymi na sobie, a napełnionymi różnej wielkości flaszeczkami; snują się szarlatani dziwacznie poubierani i kazawszy swoim chłopcom ciągnąć za sobą wózek napakowany z czubem, z którego to pakunku wyglądają różnego rodzaju słoje, słoiki i jaszczyki, wywołują w głos dobroć i skuteczność swoich driakwi i spirytusów na różne choroby i dolegliwości. Snują się także pielgrzymi, z miejsc dalekich powracający pustelnicy z eremów swoich na miejsce odpustu, przybyli dziadowie i żebracy różnego wieku, którzy to idąc o kulach, to czołgając się po ziemi, to przysiadając na wynioślejszych miejscach, pokazują przechodzącym swoje członki opuchnięte i skaleczone wrzaskliwym jękiem stają się zwrócić na siebie ich uwagę. A kiedy po górach po obu stronach wioski widać jakby rozsiane kupki spoczywających pod namiotami lub pod drzewami, a wąskimi drożynami i ścieżkami z gór się spuszczającymi wysuwają się jeszcze całe wstęgi nowo przybywających podróżnych – to nad doliną wznosi się gwar tak mocny i tak pomieszany, że słuchającemu go z daleka musi przyjść na myśl dawna opowieść o pomieszaniu języków w Babelu. Na dziedzińcu cerkiewnym znowu inne zajęły mnie rzeczy. A to najpierw ów wielki tłum ludzi, jednych wchodzących na nabożeństwo, a drugich już wychodzących, dalej innych pełzających na kolanach naokoło kościoła, innych leżących krzyżem na środku drogi i proszących jęczącym głosem, aby po nich deptano. Pod starymi drzewami, otaczającymi dom Boży, o kilka kroków jeden od drugiego, siedzieli księża spowiednicy i mając każdy przed sobą stoliczek drewniany, na który odchodzący od spowiedzi po groszu rzucali, w jednej ręce trzymając stułę i zasłaniając nią usta spowiadających się, drugą ręką naciskających się odganiali. W końcu dziedzińca cokolwiek większy tłum ludzi cisnął się mocniej i stanął kołem. W tym kole leżał człowiek na ziemi i jęcząc przeraźliwie wił się na różne sposoby. Nad nim stał kapłan świecki czy zakonnik jakiś z kropidłem, kropił co chwila leżącego na ziemi i wymawiał przy tym jakieś niezrozumiałe słowa. Im więcej ksiądz kropił, tym głośniej i niezrozumialej krzyczał i tym boleśniej wił się ów leżący na ziemi, a gdy mnie to zadziwiło i zapytałem: co to było? odpowiedział mnie ojciec: że leżący na ziemi jest to człowiek opętany przez diabła, a kropiący ksiądz egzorcysta. Przed drzwiami cerkwi po obydwóch stronach stały dwa wielkie stoły, za którymi siedzieli dwaj wikariusze i z pomocą diaków czy innych sługusów odbierali od naciskających się do nich pobożnych różne na mszę świętą ofiary. Lud cisnął się do nich z taką gwałtownością, że aż się wywracali niektórzy i suknie darli na sobie, a który się docisnął rzucał prędko co miał, czy kilka groszy, czy kawał płótna, czy chleba kilka bochenków, czy masła osełkę, co służalec odbierał, księdzu zaś powiadał swoje nazwisko i intencję, co znowu ksiądz do rejestru zaciągał. Lubo to jeszcze wtenczas było blisko trzy godzin do południa, za każdym stołem wielkie już kupy leżały tych ofiar, a spore skrzynki niemal już napełnione były pieniędzmi; do czego i my atrybucja przystąpiliśmy także do jednego z tych stołów i ofiarowaliśmy każdy z nas po dukacie na mszę święta, powiadając: Za pomordowane dusze na Ukrainie. Tego pobożnego aktu dopełniwszy, szliśmy do cerkwi. Ale ścisk wchodzących i wychodzących był tak gęsty, a drzwi wchodowe tak wąskie, że ani podobieństwa nie było się choć do drzwi docisnąć. .. Odstąpiliśmy od kościoła, a ojciec rzecze do mnie: Nie masz sposobu. Jest to jedno miejsce, gdzie tałatajstwo równym jest urodzonym, jakoż trzeba mu przyznać, że umie tej równości używać. Zmówny pacież choć na dziedzińcu… I tak się stało. Przed obrazem Matki Najświętszej, wystawionym pod drzewem na dziedzińcu, uklęknąwszy, odmówiliśmy pacież, a ofiarowawszy serca nasze za ową krew niewinnie wylaną przez hajdamaków, szliśmy do dworu w gościnę. W czasie odpustów pielgrzymi korzystali z wody leczniczej cudownego źródła położonego między cerkwią a nowym cmentarzem. Woda z niego pomagała na choroby oczu. Nad źródełkiem stała murowana kapliczka z wnęką, w której umieszczony był obrazek Matki Bożej. Podczas odpustów odprawiano również nabożeństwo przy źródełku. Drugie takie źródło zwane cudownym znajdowało się przy drodze na przełęcz Hyrcza (dziś rosną tam sosny), a woda z niego pomagać miała również na oparzenia".

Tradycja odpustów w Łopience utrzymała się nawet jeszcze a latach okupacji. Po 1941 r. przy drodze prowadzącej do cerkwi w stronę przełęczy Hyrcza ustawiono 13 krzyży drewnianych, które tworzyły małą kalwarię. Ostatni z nich stał przy granicy z Tyskową. W czasie odpustów, trzy razy do roku, odprawiano tu drogę krzyżową. Ostatni odpust w Łopience odbył się w 1943 r. W 1944 r. przechodził już tędy front i nie było takiej możliwości.

Po II wojnie światowej, deportacjach i tzw. zawirowaniach historii I odpust w Łopience I mógł się odbyć dopiero w 2000 r. w wolnej już Polsce. Było to wydarzenie bez precedensu i odbiło się dużym echem w wielu środowiskach inteligenckich. Proboszczem w Cisnej został ks. Piotr Bartnik, człowiek bardzo mocno związany emocjonalnie z Bieszczadami i ich bolesną niekiedy przeszłością, mający wielki dar jednoczenia ludzi dla dzieł Bożych. Duży wysiłek w przywrócenie tradycji wniosło wiele osób, m.in. Pan Zbigniew Kaszuba umiejący pozyskać ludzi dobrej woli do bezinteresownych prac w celu zachowaniem dziedzictwa kulturowego Łopienki i jej otoczenia, czy Pani Denisiuk z Cisnej, artysta malarz ofiarująca cerkwi w Łopience znakomitą kopię cudownej ikony Matki Bożej.

III odpust w 2002 r. zgromadził dużą liczbę katolików z całej okolicy, turystów, przewodników turystycznych, ratowników GOPR, a TV Kraków relacjonowała jego przebieg. Mszę Świętą celebrowali wspólnie kapłani obrządku łacińskiego ks. Władysław Dubiel, wikariusz z Wołkowyi, ks. Piotr Bartnik, proboszcz z Górzanki, ks, Stanisław Szczepański, emerytowany proboszcz z Wołkowyi oraz duchowni obrządku bizantyjsko-ukraińskiego: ks. Arcybiskup Jan Martyniuk z 2 duchownymi: ks. Andrzejem Żurawiem, proboszczem z Komańczy i ks. Mironem Michaliszynem rodem z Kulasznego. Homilię wygłosił ks. Arcybiskup Jan Martyniak apelując o miłość wzajemną i dobroć. Było to piękne spotkanie ekumeniczne jednoczące wszystkich obecnych na modlitwie wspólnie zanoszonej do Stwórcy. IV odpust  w Łopience odbył się 5 X 2003 r. Mszę Świętą odpustową celebrował ks. Stanisław Szczepański, w latach 1970 - 2002 proboszcz w Wołkowyi, obchodzący jubileusz 50-lecia kapłaństwa z ks. Piotrem Bartnikiem, proboszczem parafii Górzanka, który na odpust przybył pieszo przez góry wraz z grupą pielgrzymów. Sakramentu pojednania udzielał ks. Eugeniusz Suszek, misjonarz z USA. W czasie trwania Eucharystii dotarł  ks. Miron Michaliszyn, kapłan obrządku bizantyjsko-ukraińskiego.

W malowniczej scenerii złotej bieszczadzkiej jesieni - w niedzielę 3 X 2004 r. o godz. 11  - w odbudowanej z ruiny cerkwi unickiej w Łopience u stóp Łopiennika (1069 m) w Bieszczadach zebrali się przedstawiciele lokalnej społeczności bieszczadzkiej i liczni pielgrzymi z różnych miejsc Podkarpacia i Polski. Gospodarz tego niezwykłego miejsca – ks. Piotr Bartnik (kapłan sercem związany z górami i zarazem przewodnik beskidzki) przywitał serdecznie wszystkich pątników zapraszając do modlitwy i osobistego spotkania z Jezusem Chrystusem oraz Jego Matką Maryją w Eucharystii. W słowie wstępnym uświadomił wagę odpustu dla rozwoju duchowego człowieka zapraszając do skorzystania z sakramentu pojednania. Uroczystą Mszę Świętą celebrowało 3 kapłanów: Ojciec Stanisław Glista OFM – gwardian OO Franciszkanów z Sanoka, ks. Eugeniusz Suszek – misjonarz ze Stanów Zjednoczonych i ks. Mirosław Michaliszyn – kapelan obrządku ukraińsko-bizantyjskiego z Krakowa. Wraz z pielgrzymami modlili się za ludzi związanych z Bieszczadami: za dawnych mieszkańców tego miejsca oraz nieistniejących bieszczadzkich wiosek, za harcerzy i młodzież, za przewodników turystycznych i ratowników GOPR, za inicjatorów odbudowy tej świątyni i sponsorów, za przybyłych pielgrzymów i przedstawicieli samorządów bieszczadzkich. Oprawę muzyczną zapewnił Zespół Wokalno-Muzyczny „TRAPIŚCI” z Mazowsza (artyści z Podkowy Leśnej i Milanówka k. Warszawy), a liturgię słowa harcerze z Hufca ZHP w Przeworsku. Niezwykle wzruszające było cytowanie przez nich wybranych modlitw wpisanych do Księgi Pamiątkowej cerkwi w Łopience (t. 1 – 10) przez odwiedzających to miejsce turystów z Polski i Europy. Homilia wygłoszona przez głównego celebransa Ojca Stanisława Glistę z Sanoka, nawiązująca do związków zakonu OO Franciszkanów z Łopienką i ikonograficznych przedstawień Matki Bożej „umilenie” m.in. w kopii cudownego obrazu Matki Bożej Łopieńskiej uświadomiła obecność oraz wstawiennictwo Matki Bożej w Eucharystii. Całość tego niecodziennego odpustu w pustkowiu i głuszy leśnej filmowała TV Rzeszów z Panem redaktorem Andrzejem Potockim. Obecni byli także przedstawiciele prasy i właściciele regionalnych portali internetowych: www.bieszczady24.pl, www.bieszczady.pl oraz www.ePodkarpacie.com Po Eucharystii wystąpił z koncertem Zespół „Trapiści” dostarczając dalszych wzruszeń emocjonalnych poprzez uwielbienie Boga niepowtarzalnym, oryginalnym śpiewem o głęboko ewangelizacyjnej wymowie. Cytowane fragmenty poezji Wincentego Pola wprowadziły w nastrój wyciszenia, powagi i zadumy udzielającej się w tym szczególnym miejscu bieszczadzkiej krainy. Warto również wiedzieć, iż kolejny odpust w Łopience mógł odbyć się m.in. dzięki ogromnemu zaangażowaniu Pana Zbigniewa Kaszuby z Warszawy, który przez już wiele lat z grupą ludzi szczerego serca ( w ciszy i bez rozgłosu, z ogromną skromnością i pokorą) pracuje nad ocaleniem tego słynnego ongiś miejsca kultu religijnego w Bieszczadach. Daleko zaawansowane są już prace nad rekonstrukcją dzwonnicy, a wszelkie zebrane datki przeznaczane na zakup drewna i trwające nadal prace renowacyjne. Ks. Piotr Bartnik, proboszcz bieszczadzkich parafii w Dwerniku, w Cisnej, a od 3 lat w Górzance z uwagi na swój autentyzm w kapłaństwie, znakomitą znajomość bolesnej historii tych stron i umiejętność łączenia wyznawców obu obrządków chrześcijańskich wpisuje swoją służbą duszpasterską nową tradycję kulturową w tym miejscu. Dzięki jego postawie i serdeczności w każdą wakacyjną niedzielę turyści odwiedzający nasz region mogą spotkać się z Chrystusem w Eucharystii w cerkwi łopieńskiej ofiarując swoją modlitwę dawnym mieszkańcom tej górskiej doliny i osobom zaangażowanym w jej ponowne ożywienie. Bożej Opatrzności dającej inspiracją twórczą wielu entuzjastom tej górskiej krainy i Łopienki zawdzięczamy to miejsce i klimat Cieszymy się widząc na własne oczy znaki i cuda Boga Wszechmogącego, który posługując się ludźmi – jednoczy nas w różnorodności kulturowej i religijnej na wspólnej modlitwie i radosnym obcowaniu z sobą. Po tym nas rozpoznawać będą inni, że jesteśmy chrześcijanami, uczniami Jezusa, jeśli się będziemy wzajemnie miłowali. Miłość jest największym charyzmatem i daje nam wstęp do nieba. Nagrodą za miłość jest zbawienie. Nasze życie nie kończy się tu na ziemi. Dusza ludzka jest nieśmiertelna. Jezus Chrystus nie zostawił nas sierotami. Dał nam Ducha Świętego, abyśmy mogli wytrwać w miłości. Bóg jest miłością. Drogi bracie, droga siostro! Jeśli chcesz żyć wiecznie – miłuj bliźniego. W tym życiu liczy się tylko miłość. Przypomina nam o tym św. Augustyn i Ewangelia Jezusa Chrystusa. Opracował Stanisław Orłowski - Stowarzyszenie Przewodników Turystycznych „Karpaty” Literatura: 1. Bieszczady. Słownik historyczno-krajoznawczy. Cz. 2 Gmina Cisna pod red. Stanisława Krycińskiego. Towarzystwo Karpackie, Warszawa 1996 s. 234 – 271. 1. Jerzy Kitowski (prof. dr hab.), Przemiany struktur społeczno-gospodarczych obszarów przygranicznych, Przewodnik wycieczkowy, Rzeszów 1995 s. 80 – 84. 2. Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Warszawa 1880 – 1885. 3. J. Bigo, Najnowszy skorowidz wszystkich miejscowości z przysiółkami w Królestwie Galicji, Wielkiem Księstwie Krakowskiem i Księstwie Bukowiskiem z uwzględnieniem wszelkich dotąd zaszłych zmian terytorialnych kraju, Lwów 1904 i 1914. 4. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej, t. 13: woj. lwowskie, Warszawa 1924. 5. Zygmunt Kaczkowski, „Mąż szalony”, Wybór pism Zygmunta Kaczkowskiego, t. 1, Warszawa 1900, nakładem Gebethnera i Wolfa, s. 10 – 22. 6. Adam Fastnacht, Słownik historyczno-geograficzny ziemi sanockiej w średniowieczu, cz. 2 (J – N), Brzozów – Wzdów – Rzeszów 1998 s. 129. 7. Tenże, Osadnictwo Ziemi Sanockiej w latach 1340 – 1650, Wrocław 1962. 8. Józef Półćwiartek, Zniszczenia ostatniego najazdu tatarskiego tatarskiego 1672 r. na obszarze ziemi sanockiej, Rocznik Historyczno-Archiwalny 1994, T. VII – VIII s. 17 – 42. 9. Eugeniusz Misiło, Akcja „Wisła”. Dokumenty. Archiwum Ukraińskie, Warszawa 1993. 10. Łopienka. Ocalić historię i współtworzyć nową. 11. Starostwo Powiatowe Leskie. WAP w Rzeszowie, Oddział w Sanoku, Wysiedlanie cudzoziemców 1945 – 1947. Zespół 64, sygn. 80, 96, 97, 99, 100. 12. Tamże, Akta Gminy Cisna 1944 – 1954, sygn. 32 13. Relacje Pana Kazimierza Budzińskiego, urodzonego w 1921 r. w Tyskowej (lat 82), wywodzącego się ze szlachty zagrodowej, zamieszkałego w Stężnicy nr 82. Jako Polak nie był objęty wysiedleniem. 14. Relacje małżeństwa Katarzyny Babicz (1925 r.) i Michała Babicza (1925 r.) lat 78, pochodzących z Łopienki, a zamieszkałych w Cisnej już od 1940 r., gdzie mieszkają do dziś w długiej łemkowskiej chacie przy wjeździe do wsi od strony Leska.


Pokaż obiekty z miejscowości Łopienka

Wykaz miejscowości:

Bachlawa Baligród Bandrów Berezka Bereżnica Wyżna Bezmiechowa Bóbrka k. Soliny Brzegi dolne Buk Bukowiec Bykowce Bystre koło Baligrodu Bystre koło Michniowca Chmiel Chrewt Cisna Czarna Czaszyn Dwernik Glinne Górzanka Grąziowa Hoczew Hoszów Hołuczków Jankowce Jasień Jureczkowa Komańcza Kostryń Krościenko Kulaszne Lesko Leszczowate Liskowate Lutowiska Markowce Michniowiec Mokre Morochów Morochów Myczków Myczkowce Orelec Pakoszówka Paszowa Pisarowce Polana Polańczyk Poraż Puławy Płowce Raczkowa Radoszyce Rajskie Równia Rozpucie Roztoka Rudenka Rzepedź Sanoczek Sanok Serednica Siemuszowa Smolnik Sobień Sokole Solina Średnia Wieś Srogów Dolny Srogów Górny Stefkowa Strachocina Szczawne Terka Trepcza Trzcianiec Turzańsk Tyrawa Solna Tyrawa Wołoska Uherce Mineralne Ulucz Ustjanowa Górna Ustrzyki Dolne Ustrzyki Górne Wańkowa Wetlina Wisłoczek Wisłok Wielki Wojtkowa Wojtkówka Wola Michowa Wola Piotrowa Wołkowyja Wujskie Zabłotce Zagórz Załuż Zwierzyń Żłobek Łęg Łobozew Łodyna Łodzina Łopienka Łukawica